W Hiszpanii przybywa księży, którzy zrzucili sutannę. Niektórzy, mimo założenia rodziny, odprawiają msze - pisze z Barcelony dla Rzeczpospolitej Ewa Wysocka. Jak czytamy, żonatych hiszpańskich księży jest około sześciu tysięcy. To co piąty wyświęcony. Nie wiadomo, ilu odprawia mszę świętą.
„To źli księża i zdrajcy” – napisał w komunikacie arcybiskup Madrytu, kardynał Antonio Maria Rouco Varela, który kategorycznie się temu sprzeciwia. Arcybiskup podkreśla, że żonaci księża, nieakceptowani ani przez hiszpański kler, ani przez Watykan, muszą odejść z Kościoła. Jednak, jak pisze Rzeczpospolita "potrzeba wymusza kompromis". – Biskupi przymykają na to oczy, bo brakuje księży – mówi „Rz” ksiądz Mariano z północnej Aragonii. Obsługuje dwie małe parafie. Nie widzi sprzeczności między pracą duszpasterza a posiadaniem rodziny.
Jak czytamy w artykule Ewy Wysockiej, są też księża, którzy w swoim czasie odeszli z Kościoła, ożenili się, a teraz wracają, bo np. owdowieli albo nie mają ślubu kościelnego. W Hiszpanii nazywa się ich „arrepentidos”, czyli skruszeni. Większość z nich deklaruje chęć powrotu do Eucharystii, jednak Kościół oficjalnie się temu sprzeciwia.
Rzeczpospolita pisze o powstałym w Hiszpanii w 1977 roku Ruchu na rzecz Celibatu jako Opcji (MOCEOP). Od ponad 30 lat domaga się on prawa wyboru dla kończących seminaria młodych mężczyzn. Zwolennicy tych rozwiązań argumentują, że dzięki możliwości założenia rodziny w Kościele przybyłoby powołań, a żonaci księża byliby bardziej wrażliwi na sprawy parafian.
Liczymy na to, że zwycięstwo Trumpa spowoduje rewizję "błędnego podejścia" USA
Rodzime firmy odczuwają to najboleśniej i liczą na interwencję rządu.
Nie zapomniano także o innych regionach świata. Zwłaszcza tych, w których trwają działania wojenne.