Reklama

1 dzień wyprawy - Trypolis - 5 listopada 2009

Czas płynie niewyobrażalnie szybko, przekonał się o tym Kazik w Algierze, przekonaliśmy się i my na trypoliskim lotnisku

Reklama

„ W starożytnych czasach wizytówką Trypolisu – a ściśle Oei – był triumfalny łuk Marka Aureliusza, usytuowany tuż przy porcie, który witał podróżnych przybywających do miasta na żaglowych statkach. Dzisiaj rolę takiej wizytówki pełni dworzec lotniczy, gdyż w obecnej dobie drogą powietrzną przybywają przede wszystkim do libijskiej stolicy turyści i interesanci. Oddany do użytku w 1979 roku, został tak pomyślany, aby już na wstępie olśnić przybyszów. Zbudowany z marmuru, aluminium i szkła mieści przestronne halle i poczekalnie, bary i restauracje. Lśniące czystością marmurowe podłogi, przeźroczyste ściany, bezszelestnie otwierane za pomocą fotokomórek drzwi, chłodne powietrze wtłaczane przez klimatyzatory, ciche tony arabskiej muzyki dobiegające z ukrytych gdzieś głośników – to wszystko sprawia, że z przyjemnością można tutaj poczekać …” tak o Trypolisie lat 80-tych pisał Jerzy Samusik w książce pt. „Trypoliskie ABC”.

Czas jednak płynie niewyobrażalnie szybko, przekonał się o tym Kazik w Algierze, przekonaliśmy się i my na trypoliskim lotnisku. 30 lat później impet wielkiej afrykańskiej rewolucji wyraźnie przebrzmiał. Szyba okienka podawczego, za którą urzędniczka celna przez 30 minut ostentacyjnie wachlowała się zawartością segregatora z wizami, ostatni raz była myta jeszcze w poprzednim stuleciu. Marmury zniknęły - ich miejsce zajęły popękane kafle, a bure od gęstego dymu papierosowego panele sufitu podwieszanego straszyły przyjezdnych wyszarpanymi dziurami na kable pracowicie myszkujących kamer przemysłowych.
 
Byłem dziwnie spokojny. Pogodzony z tempem Afryki. Wyrozumiały dla dziwactw biurokratycznych i braku zamiłowania Libijczyków do estetyki. Wydarzenia ostatnich dni, nieustępliwa galopada zdarzeń, ogrom spotkań, rozgłos medialny wyprawy, walka o każdą minutę czasu, maile, telefony, pomysły i ich szaleńcze realizacje – nagle wraz z wylotem z Brukseli przestały tłoczyć  nabrzmiałymi żyłami krew do mózgu. Nastała cisza. W głowie szumiała sentencja dobrej znajomej: „Teraz wsłuchaj się w siebie, wszystko co mogłeś już zrobić – zrobiłeś”.
 
1 dzień wyprawy - Trypolis - 5 listopada 2009   Łukasz odebrał nas z lotniska Łukasz odebrał nas z lotniska. Pracuje dla Geofizyki Kraków. Jest na kontrakcie. Przyjął nas godnie. Dowiózł i ulokował w domu dla gości. Pomógł wymienić pieniądze w sklepie spożywczym(!) i jednocześnie zrobić zakupy. Głowy wielbłąda uciętej razem z szyją na razie nie kupujemy, choć intryguje nas ona. Intryguje nas również serwatka w butelce po pepsi stojąca w lodówce z nabiałem. Łukasz jednak odradza.
 
 
Jeden dinar to 2,4 złotego. Tanizny jak na Madagaskarze raczej nie ma się co spodziewać. Tani jest kurczak i bułki – mówił Łukasz – baranina jest nawet w cenie. Poza Trypolisem ceny są niższe.
  
Wcinamy shaoramę. Najpierw nieśmiało, a potem ze smakiem kolejną porcję siekanego, smażonego mięsa zawiniętego w naleśnik w bardzo pikantnych sosach. Lokalnym przysmakiem – jak sprawozdaje Łukasz – jest złożona wpół pizza po libijsku (dużo sosów i warzyw). 
 
1 dzień wyprawy - Trypolis - 5 listopada 2009   Na lotnisku spotykamy się na moment z Elfadelem czyli czwartym elementem osobowym Uadi Tour, z pochodzenia mauretańczykiem, obecnie w roli przewodnika pustynnego po Libii Libijczycy dużo jeżdżą samochodami po ulicach. Taki sposób spędzania wolnego czasu. Dzisiaj jest czwartek czyli w Libii jak w wielu krajach muzułmańskich piątek. Jutro dzień wolny od pracy czyli można dla rozrywki dużo jeździć samochodem. Klaksony nie milkną. To lokalny kodeks drogowy. Kogo głośniejszy klakson ten jest na prawie.
  
W między czasie jeszcze na lotnisku spotykamy się na moment z Elfadelem czyli czwartym elementem osobowym Uadi Tour, z pochodzenia mauretańczykiem, obecnie w roli przewodnika pustynnego po Libii. Wygląda na raczej rzutkiego i pozytywnie nastawionego do życia gościa. No cóż, na pewno się okaże co z niego za ptaszek. Interesowały go rowery. Spotkamy się z nim i szefem jego agencji turystycznej jutro. Dzisiaj chcieliśmy mieć czas dla rodaków.
 
1 dzień wyprawy - Trypolis - 5 listopada 2009   Lądujemy na tarasie willi wynajmowanej dla pracowników Geofizyki Lądujemy na tarasie willi wynajmowanej dla pracowników Geofizyki. Rozmawiamy z Łukaszem, Przemkiem i Michałem. Popijamy (bezalkoholowo). Pogryzamy. Gwajdlimy. Ciepła bryza zawiewa od morza. W powietrzu śmigają nietoperze. Zaprowadzimy Was do antykwariatu, do ludzi których może zainteresować postać Nowaka – mówi Łukasz. Dziwi go tylko dlaczego chcemy zrobić coś dokładnie odwrotnego niż jest pożądane w Libii czyli chcemy nagłośniać temat, zamiast go wyciszać. W Libii wszystko się wycisza!
  
1 dzień wyprawy - Trypolis - 5 listopada 2009   Potężne jak na ten kraj 3-dniowe opady deszczu, całkowicie sparaliżowały ruch uliczny w mieście Nawet potężne jak na ten kraj 3-dniowe opady deszczu, które całkowicie sparaliżowały ruch uliczny w mieście tydzień temu. Nie poddajemy się jednak łatwo i wyciskamy od chłopaków pomysły na popularyzowanie Kazika w Libii. Staramy się też stworzyć listę mediów z Trypolisu, włączając w to libijską gazetę codzienną drukowaną opozycyjnie w Londynie - Al Arab, a także dzienniki  m.in. Zielony Pochód, Słońce i Nowa Jutrzenka (prawda? - jak radośnie ...).
 
1 dzień wyprawy - Trypolis - 5 listopada 2009   Na tarasie jest przyjemnie. Odtwarzamy sobie na netbook’u wczorajszy Teleexpress Na tarasie jest przyjemnie. Odtwarzamy sobie na netbook’u wczorajszy Teleexpress. (Kurcze, znowu nie pozdrowiłem mamy). Czytamy wersje internetowe artykułów. Masy artykułów. W tym ten pod tytułem: „Uczestnicy afrykańskiej wyprawy walczyli z opadami śniegu”. Z dumą popatrujemy na wynik wejść na stronę – ponad 25 000.
 
Chłopaki z czasem się rozkręcają. Pochłonięci historią Nowaka opowiadają anegdoty pustynne. O skorpionach. O tornadach na pustyni porywających namioty. O maskach na twarz i parzących wiatrach – gibli. O bojówkach algierskich przenikających na stronę libijską i patroszących zabłąkanych nieszczęśników, którzy się znaleźli w tych niebezpiecznych terenach, przez które my oczywiście jedziemy.
 
 
«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
3°C Niedziela
dzień
4°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
3°C Poniedziałek
rano
wiecej »

Reklama