Krzysztof Zanussi wyraził ubolewanie, że w Polsce nie było tak "mocnego symbolu" upadku komunizmu, jak mur berliński. Polski reżyser mówił o tym podczas poniedziałkowego spotkania ze studentami międzynarodowej szkoły kina i telewizji w miasteczku filmowym Cinecitta w Rzymie.
Relację z wykładu Zanussiego zamieścił we wtorek dziennik "Avvenire" informując jednocześnie o tym, że we Włoszech ukazała się właśnie jego autobiografia pod tytułem "Pora umierać".
Mówiąc o 20. rocznicy upadku muru berlińskiego reżyser podkreślił: "należy przypomnieć, że sześć miesięcy wcześniej wszystko zaczęło się od mojego kraju. Niestety w Polsce nie było tak mocnego symbolu jak mur berliński, który upadł, ale bez buntu robotników i intelektualistów, zjednoczonych w ruchu Solidarność przemiany byłyby inne albo przynajmniej wolniejsze".
Pytany o swe spotkania z Janem Pawłem II Zanussi przypomniał, że przyszłego papieża poznał, gdy był jeszcze studentem, a on - biskupem. "Zrobił na mnie wielkie wrażenie, bo w przeciwieństwie do wielu osób, które poznałem, on był całkowicie skoncentrowany na tym, by zrozumieć moją osobowość".
"Kiedy rozmawiał ze mną było to tak, jakbym tylko ja był w pokoju. Potem tę postawę zachował, kiedy został papieżem. Mówił mi, że dla niego osoby, jakie spotykał podczas swych podróży i na audiencjach były ważniejsze od protokołu, od którego często odchodził" - dodał Krzysztof Zanussi.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.