Reklama

Prawie połowa litewskich Polaków popiera aneksję Krymu

Ponad 60 proc. Polaków na Litwie darzy sympatią prezydenta Rosji, a ponad 40 proc. popiera aneksję Krymu - wynika z sondażu, który wzbudził w kraju dyskusję na temat społeczności polskiej i pytanie: dlaczego Polacy na Litwie sympatyzują Rosji.

Reklama

Prodziekan Wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku Jarosław Wołkonowski w rozmowie z PAP w poniedziałek wskazał, że o prorosyjskich sympatiach na Wileńszczyźnie, którą głównie zamieszkują Polacy, wiadomo nie od dziś. "Wskazywały na to sondaże przeprowadzane od 10 lat, ale ten ostatni wzbudził szczególne zaniepokojenie z powodu pogarszającej się sytuacji geopolitycznej" - mówi Wołkonowski.

Jego zdaniem na taki, a nie inny światopogląd Polaków mieszkających na Litwie ogromny wpływ ma przede wszystkim "kremlowska propaganda, która trafia tu za pośrednictwem rosyjskich kanałów telewizyjnych i dla której nie ma atrakcyjnej alternatywy". "Poziom telewizji litewskich, które zresztą same transmitują rosyjskie filmy często bez tłumaczenia, pozostawia wiele do życzenia, a z kanałów polskich mamy jedynie TVP Polonię" - mówi Wołkonowski.

Prodziekan Wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku wskazuje również na niski poziom wykształcenia litewskich Polaków. Pod względem liczby osób z wyższym wykształcenie Polacy na Litwie zajmują przedostatnie miejsce. Ostatnie mają Romowie.

"Mamy z jednej strony specjalistów wysokiej klasy, którzy tworzą kremlowską propagandę, a z drugiej strony słabo wykształconego Polaka, który łatwo ulega kremlowskiej propagandzie i manipulacjom" - zaznacza prodziekan.

Na światopogląd wpływ ma też sytuacja gospodarcza kraju, która w szczególny sposób oddziałuje w tak zwanych rejonach polskich mających gorsze wskaźniki w porównaniu z innymi rejonami kraju. Sytuację pogorszyło wprowadzenie euro w 2015 roku.

"Od 2015 roku na Litwie wzrasta poziom ubóstwa, co powoduje niezadowolenie" - mówi Wołkonowski. Wskazuje, że ogólne niezadowolenie wśród społeczności polskiej potęguje "brak właściwej polityki państwa litewskiego względem polskiej mniejszości narodowej".

W ciągu 26 lat niepodległości Litwa poczyniła wiele kroków, by zniechęcić do siebie Polaków. Dla organizacji mniejszości narodowych zlikwidowano obowiązujący jeszcze przed 20 laty niższy próg wyborczy. W procesie zwrotu ziemi władze postanowiły, że należną ludziom ziemię - znacjonalizowaną w okresie sowieckim - można przenosić. Dzięki temu wielu Litwinów swój nadział ziemi na przykład z Litwy centralnej czy zachodniej przeniosło do podwileńskich rejonów, w wyniku czego zabrakło tu ziemi dla prawowitych właścicielom, czyli Polaków.

Wbrew wielotysięcznym protestom, ze szkół mniejszości narodowych, w tym z polskim językiem nauczania, przed piętnastu laty wyeliminowano obowiązkowy egzamin maturalny z języka ojczystego. Przed kilkoma laty ujednolicono we wszystkich szkołach egzamin z języka litewskiego, chociaż zakres nauczania języka państwowego (litewskiego) w szkołach mniejszości narodowych był węższy.

Przez wiele lat władze walczyły z tablicami z nazwami ulic w dwóch językach: litewskim i polskim. Za obecność takich tablic na domach prywatnych Polacy byli karami grzywnami, czasami w wysokości kilkudziesięciu tysięcy litów. Od ponad 20 lat bezskutecznie Polacy na Litwie domagają się oryginalnej pisowni swych nazwisk w litewskich dokumentach.

"To wszystko spowodowało, że Polacy na Litwie czują się odrzuceni, zagrożeni i szukają innych sojuszników" - uważa Wołkonowski.

Daniel Boćkowski, kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego w Instytucie Historii i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Białymstoku w rozmowie z portalem polskiej rozgłośni radiowej w Wilnie Radio Znad Wilii (zw.lt) również wskazał, że m.in. "prokremlowskie sympatie części Polaków wynikają z ich specyficznej pozycji w państwie litewskim".

"Do dziś wśród polityków litewskich panuje ogromny kompleks Polski i Polaków, strach przed Polską jako jednym z czynników dybiących na suwerenność Litwy" - mówi Boćkowski. Podkreśla, że "to się przekładało i przekłada na traktowanie Polaków na Litwie jako element potencjalnej destabilizacji, grupę wrogą interesom Litwy, która powinna zostać zneutralizowana i poddana +lituanizacji+".

Boćkowski w wywiadzie dla zw.lt mówi też o braku w Polsce "sensownej polityki wschodniej". "Możemy znaleźć się w nieciekawej sytuacji, kiedy pozbawieni wsparcia ze strony Warszawy Polacy zaczną coraz ściślej współpracować z Rosjanami, ci zaś będą realizować długofalową politykę Kremla opartą na osłabianiu wewnętrznym i skłócaniu ze sobą krajów wschodniej flanki NATO i UE" - uważa polski ekspert, podkreślając, że "im głębsze konflikty polsko-litewskie, tym lepiej oddziałuje rosyjska propaganda".

Opublikowany w ubiegłym tygodniu sondaż, przeprowadzony na zamówienie litewskiego Centrum Studiów Europy Wschodniej, wskazuje, że 64 proc. Polaków na Litwie darzy sympatią prezydenta Rosji Władimira Putina, a 40,5 proc. uważa aneksję Krymu za legalną. Sondaż został przeprowadzony latem ubiegłego roku. Podane teraz do wiadomości publicznej wyniki są częścią raportu na temat oddziaływania propagandy, jaki przygotowuje Centrum Studiów Europy Wschodniej.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
0°C Czwartek
rano
3°C Czwartek
dzień
wiecej »

Reklama