Iran, Rosja i Turcja ustanowiły we wtorek trójstronny mechanizm monitorowania i egzekwowania zawieszenia broni w Syrii, który ma powstrzymać strony konfliktu przed prowokacjami - ogłoszono we wspólnym oświadczeniu opublikowanym po rozmowach w Astanie.
Dokument, który podsumowuje zakończone we wtorek rozmowy w sprawie uregulowania trwającego od 2011 roku konfliktu syryjskiego, ustala zasady funkcjonowania rozejmu. Treść oświadczenia odczytał minister spraw zagranicznych Kazachstanu Kajrat Abdrachmanow. Podkreślił, że trzy państwa użyją swych "wpływów" do utrwalenia zawieszenia broni. Nie podał jednak żadnych szczegółów.
Jak ustalono mechanizm pozwala Iranowi, Rosji i Turcji natychmiast reagować na wszelkie przypadki naruszenia rozejmu w Syrii.
Podsumowując negocjacje w stolicy Kazachstanu państwa sygnatariusze zapewniły, że wspierają gotowość syryjskiej opozycji do udziału w kolejnej turze rozmów pokojowych, która ma się odbyć w Genewie 8 lutego. Jednocześnie podkreśliły, że dalej będą walczyć w Syrii z siłami Państwa Islamskiego i grupami powiązanymi z Al-Kaidą.
Trzy państwa zaapelowały do rebeliantów, aby wyraźnie odcięli się od grupy Dżabhat Fatah al-Szam, czyli dawnego syryjskiego odgałęzienia Al-Kaidy. Ugrupowanie pierwotnie nazywało się Front al-Nusra, ale po oderwaniu się od Al-Kaidy w ubiegłym roku zmieniło nazwę.
Teheran, Moskwa i Ankara poparły również wdrażanie rezolucji nr 2254 Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ta uchwalona 18 grudnia 2015 roku rezolucja nr 2254 zobowiązała specjalnego wysłannika ONZ do Syrii "do zaproszenia przedstawicieli syryjskiego rządu i opozycji do podjęcia w trybie pilnym formalnych negocjacji w sprawie procesu zmian politycznych".
Deklarację trzech państw z zadowoleniem przyjęła delegacja władz syryjskich. Według Damaszku wynik negocjacji w Astanie tworzy podwaliny pod dalsze rozmowy pokojowe. Zdaniem przedstawiciela prezydenta Syrii Baszara el-Asada rozmowy w Astanie wzmacniają też rozejm obowiązujący w kraju.
Z treści komunikatu ogłoszonego po rozmowach w Astanie niezadowoleni są natomiast syryjscy rebelianci. Szef ich delegacji Mohamad Allusz poinformował, że ma zastrzeżenia do treści końcowego dokumentu.
"Rosjanie zmienili stanowisko i z uczestnika walk aktywnie starają się być gwarantem (porozumienia - PAP). Natrafiają na wiele przeszkód ze strony sił Hezbollahu, Iranu i reżimu" - mówił dziennikarzom. Allusz poinformował jednocześnie, że oczekuje, iż Rosja w ciągu tygodnia odpowie na przedstawioną przez opozycję propozycję zawieszenia broni. Zapowiedział też, że rebelianci nigdy nie zgodzą się, aby Iran ze wsparciem sił rządowych miał prawo głosu ws. przyszłości Syrii.
Na negatywną rolę Teheranu w syryjskim konflikcie zwracał też uwagę inny przedstawiciel opozycji.
"Iran w wielu miejscach inicjuje zbrojne ofensywy i powoduje przymusowe przemieszczanie tysięcy Syryjczyków i rozlew krwi. Komunikat (z Astany - PAP) legalizuje tę rolę" - powiedział anonimowy przedstawiciel delegacji syryjskiej opozycji. Drugi z przedstawicieli rebeliantów zapowiedział, że dokument końcowy nie zostanie uznany. Jednocześnie ocenił, że Turcja przyjęła podczas negocjacji miękkie stanowisko i nie była w stanie bronić stanowiska przeciwników władz w Damaszku.
Przed ogłoszeniem treści komunikatu winą za brak porozumienia rebelianci obarczali reżim w Damaszku. Ich zdaniem wojska Asada wielokrotnie naruszały zawieszenie broni.
Negocjacje w Astanie odbywały się pod auspicjami Rosji, Turcji i Iranu. Państwa te wcześniej doprowadziły do rozejmu w Syrii, który utrzymuje się od 30 grudnia.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.