Pół wieku temu, dokładnie 18 listopada 1959 roku, na ekrany amerykańskich kin weszła ostatnia prawdziwa hollywoodzka superprodukcja, czyli film „Ben Hur” - czytamy na łamach „L'Osservatore Romano”.
Watykański dziennik przypomina o tej rocznicy zamieszczając aż cztery artykuły – na temat samego filmu, powieści, na której został oparty, innych próbach przeniesienia na ekran kinowy tego tematu oraz odtwórcy roli tytułowej, aktora Charltona Hestona.
Podkreśla się także, że Amerykanie nakręcili ten film we Włoszech, a dokładnie w rzymskiej Cineraria, co „miało symboliczną wymowę: oznaczało przekazanie pałeczki kinematografii, która jako pierwsza przypuściła atak na hollywoodzką estetykę w postaci neorealizmu”. Asystentami Williama Wylera w rzymskim miasteczku filmowym byli pisarz i reżyser Mario Soldati oraz ojciec późniejszych „spaghetti westernów” Sergio Leone.
Watykański dziennik wiele uwagi poświęca życiu osobistemu Charltona Hestona, a przede wszystkim jego małżeństwu z aktorka Lydią Marie Clarke. „Pobrali się 17 marca 1944 roku i od samego początku było to małżeństwo z miłości” - podkreśla „L'Osservatore Romano”, dodając, że „64 lata spędzone razem to prawdziwy rekord w Hollywood: pobili ich tylko Bob i Dolores Hope, których związek trwał aż 69 lat”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.