W elektrowni jądrowej w Flamanville, na północy Francji, doszło w czwartek rano do eksplozji. Pięć osób zostało lekko rannych. Lokalne władze wykluczają, aby istniało zagrożenie promieniowaniem, gdyż wybuch nastąpił "poza obszarem nuklearnym".
Według gazety "Ouest-France", która jako pierwsza podała informacje o wybuchu, doszło do niego w maszynowni w elektrowni.
Dyrektor gabinetu miejscowego prefekta Olivier Marmion zapewnił, że "nie ma żadnego zagrożenia promieniowaniem". "To poważny incydent techniczny, ale nie chodzi o wypadek jądrowy", gdyż do eksplozji doszło "poza obszarem nuklearnym" - oznajmił.
Dodał, że pięć osób lekko się zatruło, ale żadna z nich nie jest w poważnym stanie.
Koncern EDF, do którego należy elektrownia, poinformował, że około godz. 9.40 pożar w reaktorze nr 1 spowodował wybuch w strefie nienuklearnej.
Po eksplozji ten reaktor został wyłączony.
Siłownia w Flamanville działa od lat 80. XX wieku. W elektrowni znajdują się dwa reaktory o mocy elektrycznej po 1300 MW. Od 2007 roku budowany jest kolejny reaktor, ale eksplozja nie nastąpiła na terenie budowy - powiedziała rzeczniczka, cytowana przez agencję Reutera. Ten reaktor trzeciej generacji ma zostać oddany do użytku pod koniec 2018 roku.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.