Senat zdecydował w piątek o wycofaniu z Sejmu nowelizacji ustawy o zakazie propagowania komunizmu. Nowela reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym gloryfikujących ustrój totalitarny.
Za wycofaniem noweli głosowało 49 senatorów, przeciw było 12, od głosu wstrzymało się 7. Wcześniej izba wyższa odrzuciła wniosek połączonych komisji o odrzucenie uchwały wycofującej projekt noweli. Za wnioskiem było 11 senatorów, przeciw - 52, wstrzymało się 5.
Projektowana nowelizacja reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym gloryfikujących ustrój totalitarny, takich jak pomniki, obeliski, popiersia, tablice pamiątkowe, napisy i znaki. Z wnioskiem o wycofanie projektu z Sejmu wystąpił w lutym marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Wnioskiem zajęły się wówczas połączone komisje senackie.
Sprawozdawca komisji senator Rafał Ambrozik (PiS) relacjonował, że podczas posiedzenia przedstawiciel wnioskodawców argumentował, iż wycofanie noweli jest konieczne, ponieważ może ona "narazić na szwank kontakty dobrosąsiedzkie z innymi krajami". Jak mówił Ambrozik, po przeprowadzeniu dyskusji komisje wniosły jednak o odrzucenie uchwały wycofującej projekt noweli.
Podczas dyskusji w czasie 2. czytania projektu uchwały senator Jerzy Czerwiński (PiS) podkreślił, że po raz pierwszy obserwuje taki "dziwny tryb", kiedy Senat ma wycofywać z Sejmu skierowany tam niedawno projekt. "Co stało się przez tak krótki czas" - pytał. Zwrócił też uwagę na fakt, że projekt noweli jest w Sejmie procedowany i izba niższa ma wiele możliwości jego zmiany, poprawienia. "Dlaczego więc nie robi się tego w Sejmie, tylko takim dziwnym trybem, który ma upokorzyć Senat. Dlaczego mamy się wycofywać, jeśli są prostsze metody" - powiedział.
Jak dodał, być może ma to miejsce w związku z "interwencją ambasadora Ukrainy, o której pisały niektóre portale internetowe". "Jeśli to prawda uważam to za bardzo naganne. To by świadczyło, że dawniej słuchaliśmy się przez długi czas Moskwy, potem przez kilkanaście lat Berlina, a teraz Kijowa" - zaznaczył.
Przypomniał, że nowela m.in. reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym gloryfikujących ustrój totalitarny. "Ale zasadniczy protest wywołuje zapis, że +za inny ustrój totalitarny uważa się w szczególności faszyzm, nazizm niemiecki, nacjonalizm ukraiński i litewski, militaryzm pruski, rosyjski i niemiecki+. Byłem autorem tej poprawki. Ale ona wcale nie oznacza, że ustawodawca zrównuje i mówi, że ustrój totalitarny jest to +militaryzm, nacjonalizm itd.+, bo wszyscy wiemy, że czym innym jest ideologia, a czym innym ustrój. Tylko jakoś to trzeba było określić" - mówił.
Przyznał, że skutki tej poprawki mogą oddziaływać politycznie. "Ale kiedy o tym mówić jeśli nie teraz, kiedy na Ukrainie rozwija się neobanderyzm. Lepiej teraz niż później, kiedy to wszystko okrzepnie. Jeśli działać to teraz, kiedy ten ruch się odradza" - zaakcentował Czerwiński.
Nie zgodził się z nim senator Jerzy Fedorowicz (PO), który wyraził poparcie dla wycofania noweli podkreślając, że ważne jest tu zwrócenie uwagi na "naszą rację stanu". "Polityka i polityka historyczna to coś więcej niż racje i emocje nasze i naszych bliskich" - powiedział.
Reprezentujący wnioskodawców projektu wycofania noweli senator Robert Mamątow (PiS) podziękował Fedorowiczowi i podkreślił, że są momenty kiedy są rzeczy "ważniejsze niż nasze osobiste sprawy" i ta do nich należy. "Nie możemy pozwolić sobie na psucie stosunków z sąsiadami (...) Podstawą ustawy była likwidacja pozostałości po komunizmie i została ona mocno rozbudowana. Dzisiaj proszę byśmy wycofali tę ustawę z Sejmu. Złożymy ją na nowo i wtedy możemy dyskutować o poprawkach" - dodał.
Projektowana nowelizacja przewiduje utworzenie mechanizmów prawnych, które pozwolą na usunięcie z przestrzeni publicznej budowli gloryfikujących ustrój totalitarny. Te kwestie porządkuje już ustawa z 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Daje ona ogólną definicję propagowania komunizmu i wskazuje rozwiązania, dzięki którym zakazane zostało nadawanie przez jednostki samorządu terytorialnego nazw budowlom, obiektom i urządzeniom użyteczności publicznej, w tym drogom, ulicom, mostom i placom; które upamiętniają lub propagują osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny. Ustawa eliminuje także z przestrzeni publicznej już istniejące symbole ustrojów totalitarnych.
W ustawie z kwietnia ub.r. nie została jednak precyzyjnie uregulowana kwestia usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym, takich jak pomniki, obeliski, popiersia, tablice pamiątkowe, napisy i znaki. Projektowana nowelizacja wprowadza przepis, który określa katalog obiektów budowlanych niezgodnych z ustawą. Dotyczy to m.in. budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, pomników, obelisków, popiersi, tablic pamiątkowych, napisów i znaków, kopców, kolumn, rzeźb, posągów. Nowela rozszerza katalog obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, które nie będą mogły nosić nazw propagujących komunizm lub inny ustrój totalitarny o szkoły, przedszkola, szpitale, placówki opiekuńczo-wychowawcze, instytucje kultury i instytucje społeczne.
Zgodnie z projektowaną nowelizacją, przepisom dotyczącym usuwania obiektów budowlanych propagujących totalitaryzm nie będą podlegać groby, miejsca pochówku, a w szczególności cmentarze wojenne. "Są to miejsca pamięci i spoczynku ofiar wojennych, zarówno żołnierzy, jak i ludności cywilnej. Zachowanie pamięci tych ofiar ma wymiar moralny, dlatego w świetle nowelizacji nie zostanie ona naruszona" - napisano w uzasadnieniu, zaznaczając, że projekt nie będzie naruszać zobowiązań międzynarodowych RP, która - na mocy umowy z 22 lutego 1994 r. - podjęła współpracę z Federacją Rosyjską w kwestii rozwiązywania spraw związanych z ustalaniem, rejestracją, urządzaniem i zachowaniem i należytym utrzymaniem miejsc pamięci i spoczynku.
Projekt nowelizacji przewiduje też zabezpieczenie obiektów, które są wpisane na listę zabytków. Nawet jeżeli propagują one totalitaryzm, podjęcie wobec nich jakichkolwiek działań, będzie musiało być skonsultowane z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz IPN.
Usuwanie obiektów propagujących ustrój totalitarny generuje koszty. Usunięcie pomnika to według szacunkowych danych od kilku do kilkudziesięciu tys. zł, koszty usunięcia pozostałych obiektów wymienionych w katalogu wynoszą od kilkuset zł do kilku tyrs zł - w zależności od obiektu. Wg przepisów projektowanej nowelizacji koszty te miałby ponosić Skarb Państwa reprezentowany przez odpowiedniego wojewodę, "jeśli właściciel albo użytkownik wieczysty nieruchomości, na której znajduje się pomnik, nie uczestniczył w procedurze wzniesienia tego pomnika".
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.