Premier Wielkiej Brytanii Theresa May zapowiedziała we wtorek, że pod koniec marca powiadomi parlament o tym, kiedy uruchomiła art. 50 Traktatu Lizbońskiego w sprawie formalnego rozpoczęcia procesu wychodzenia jej kraju z Unii Europejskiej.
W poniedziałek wieczorem obie izby brytyjskiego parlamentu przyjęły ustawę upoważniającą premier May do rozpoczęcia negocjacji w sprawie Brexitu. "Powrócę do tej izby przed końcem tego miesiąca, żeby powiadomić, kiedy formalnie uruchomiłam art. 50 i kiedy rozpoczęłam proces, poprzez który Zjednoczone Królestwo opuści Unię Europejską" - powiedziała May w parlamencie. Dodała, że w ciągu najbliższych dni królowa Elżbieta II formalnie zatwierdzi akty prawne pozwalające rządowi na rozpoczęcie negocjacji dotyczących Brexitu.
Premier May wielokrotnie zapowiadała, że planuje formalne rozpoczęcie procesu opuszczenia Wspólnoty przed końcem marca br. Brytyjska premier oświadczyła również, że "nie byłoby dobrze", gdyby doszło do referendum w Irlandii Północnej w sprawie oddzielenia się od Zjednoczonego Królestwa. "Na tym etapie nie w porządku byłoby głosować na temat granic" - powiedziała May w parlamencie.
Komentując wypowiedzi północnoirlandzkiej partii Sinn Fein i zapowiedź ponownego referendum w Szkocji brytyjska premier zwróciła uwagę, że partie polityczne w Irlandii Płn. powinny skupić się na uzgadnianiu porozumienia o podziale władzy, żeby ocalić ich zdecentralizowany rząd. "Chcemy zobaczyć, jak tworzy się ta decentralizacja administracji i to jest coś, o co wszystkie strony powinny się starać w tej chwili" - powiedziała. Zobowiązała się także do współpracy ze szkockim rządem w kwestii Brexitu - poinformował we wtorek jej rzecznik.
***
Tymczasem liderka północnoirlandzkiej partii Sinn Fein Michelle O'Neill wezwała do zorganizowania referendum ws. zjednoczenia Irlandii Północnej z Irlandią. Jak oceniła, jest to niezbędne w obliczu "katastrofy", jaką będzie wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Zdaniem O'Neill, do referendum powinno dojść "najszybciej jak to możliwe". "Brytyjski rząd jest o krok od uruchomienia procedury artykułu 50., który wyciągnie nas z Unii Europejskiej wbrew woli większości ludzi. (...) Musimy pozwolić ludziom na podjęcie decyzji na temat ich przyszłości" - podkreśliła w poniedziałek, oceniając, że "Brexit będzie katastrofą dla gospodarki i dla mieszkańców Irlandii".
W ubiegłorocznym referendum w sprawie członkostwa W. Brytanii w UE większość mieszkańców Irlandii Płn. zagłosowała za dalszym pozostaniem we wspólnocie, ale prowincja ta - podobnie jak Szkocja - będzie musiała postąpić zgodnie z wynikiem referendum w skali całej W. Brytanii i opuścić blok na koniec negocjacji dotyczących Brexitu. Wśród konsekwencji takiego działania niewykluczone jest m.in. powstanie tzw. twardej granicy pomiędzy Irlandią Płn. a Irlandią, która byłaby jednocześnie lądową granicą zewnętrzną Unii Europejskiej.
Według sondażu Ipsos MORI z września, zaledwie 22 proc. północnoirlandzkich wyborców popiera zjednoczenie wyspy, podczas gdy aż 63 proc. jest za pozostaniem Irlandii Płn. w W. Brytanii.
Pomysł Sinn Fein skrytykował minister spraw zagranicznych Irlandii Charlie Flanagan, który nazwał go "przedwczesnym" i przypomniał, że najpierw należy rozwiązać trwający kryzys rządowy w Irlandii Płn. po tym, gdy przedterminowe wybory do lokalnego parlamentu 2 marca zbliżyły do siebie pod względem mandatów poselskich dwie największe partie - Demokratyczną Partię Unionistyczną (DUP) i właśnie Sinn Fein. Na mocy porozumienia z 1998 roku oba największe ugrupowania, unionistyczne i nacjonalistyczne, sprawują wspólnie rządy w Irlandii Płn. w ramach obowiązkowej koalicji. Dotychczasowe negocjacje w sprawie powołania nowego rządu - prowadzone m.in. przez sekretarza ds. Irlandii Płn. w rządzie Theresy May, Jamesa Brokenshire'a - nie przyniosły na razie skutku. Jeśli nowy gabinet nie zostanie powołany do 27 marca, zgodnie z prawem będą musiały odbyć się kolejne przedterminowe wybory - trzecie w ciągu zaledwie roku.
***
W poniedziałek zorganizowanie referendum zapowiedziała także pierwsza minister autonomicznego rządu Szkocji, Nicola Sturgeon, która chce, aby Szkoci zagłosowali pod koniec 2018 roku lub na wiosnę 2019 roku w sprawie ogłoszenia niepodległości od W. Brytanii. "Chodzi o możliwość podjęcia świadomej decyzji. Gdybym wykluczyła drugie referendum, musiałabym zdecydować, że Szkocja pójdzie wraz z Wielką Brytanią drogą 'twardego Brexitu', niezależnie od konsekwencji. To nie powinna być decyzja jednego polityka" - dodała, zapowiadając, że podejmie kroki, aby "Szkoci mieli wybór pomiędzy +twardym Brexitem+ a niepodległością".
Wniosek o referendum będzie oparty na zapisach ustawy o ustroju Szkocji (Scotland Act). Procedura musi zostać rozpoczęta przez lokalny szkocki parlament w Holyrood, w którym Szkocka Partia Narodowa i Szkocka Partia Zielonych mają razem większość, a następnie poparta przez obie izby parlamentu w Westminsterze, który z prawnego punktu widzenia miałby prawo weta. Projekt stosownej ustawy trafi do szkockiego parlamentu w przyszłym tygodniu.
Podczas pierwszego referendum niepodległościowego w 2014 roku 55 proc. wyborców zagłosowało za pozostaniem w W. Brytanii, a 45 proc. wybrało niepodległość. Według najnowszych sondaży poparcie dla niepodległości waha się na poziomie 48-50 procent. Sinn Fein regularnie wzywała do oderwania się od Wielkiej Brytanii i przyłączenia do Republiki Irlandii, od kiedy w czerwcowym referendum Brytyjczycy zagłosowali za wyjściem z UE, podczas gdy większość mieszkańców Irlandii Północnej była temu przeciwna.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.