W auli legnickiego seminarium debatowano o kondycji polskich rodzin.
Z kolei dr Lisiecka- Bednarczyk opowiedziała zebranym o swoich doświadczeniach z pracy ze studentami oraz obserwacji przemian społecznych zmieniających nasze postrzeganie rodziny.
- Wielkim niebezpieczeństwem obecnego świata jest zjawisko uprzedmiotawiania człowieka, o którym mówi teoria uczestnictwa. Tłumaczy ona, że człowiek w naturalny sposób jest skłonny traktować podmiotowo drugą osobę w relacji. Inaczej jest w zdrowej rodzinie, gdzie współdziałając z innymi, nie takimi samymi jak my, przez budowę więzi możemy realizować autentyczną wartość personalistyczną. Czyli spełniać czyn i spełniać siebie. Tak jest w rodzinach. Mówi o tym Jan Paweł II w dziele „Osoba i czyn”. Obecnie żyjemy w kulturze indywidualistycznej, która narzuca myślenie, że małżeństwo należy jak najdłużej odkładać, trzeba je dokładnie przemyśleć, trzeba się posprawdzać, mieszkać na próbę. To, niestety, jest uprzedmiotawianie drugiego człowieka. Świat mówi, że jak nie wyjdzie w relacji z drugim, to można go wymienić na kogoś innego. Nie zmienić siebie i pracować nad sobą, ale zmienić. Jak przedmiot. Inaczej jest z rodziną, która ze sobą współuczestniczy w rozumieniu św. Jana Pawła II. Tam poszczególni, kochający się ludzie mają szansę na rozwój i dają ją innym. Ja chcę dla drugiego jak najlepiej. Mój czyn staje się czynem służby dla drugiego. Mój stosunek jest więc podmiotowy, a nie przedmiotowy - tłumaczyła.
Pewnym uzupełnieniem rozmów było krótkie wystąpienie biskupa legnickiego Zbigniewa Kiernikowskiego. - Nie możemy zapominać, że mimo tego, iż w tej debacie pojawia się bardzo często odwołanie do różnego rodzaju wartości, my, jako chrześcijanie, nie idziemy za żadnymi wartościami, ale kroczymy za konkretną Osobą, za Jezusem Chrystusem. To jest ogromna różnica w praktyce życia. Pytanie o moją relację do Jezusa Chrystusa jest bardzo ważne - mówił hierarcha. - Mówiąc o miłości, jako wierzący musimy ją odnieść do Jezusa Chrystusa. Inaczej się pogubimy. Przed miłością z konieczności jest wiara. Bo my, jako ludzie grzeszni, nie potrafimy kochać. Zawsze, nawet w najbardziej idealistycznej formie miłości nieodnoszącej się do osoby Jezusa, zawsze zostanie element „ja, moje”, nie ty. Bo my kochamy po swojemu. Jezus zaś ukochał wręcz „przeciwko samemu sobie”. Chrześcijańska miłość jest straceniem siebie dla drugiego. Jak Jezus. Jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga. O co w tym chodzi? Chodzi o to, że potrafimy być w relacji z innym, odmiennym od nas. Tak, jak w Trójcy Przenajświętszej. Małżeństwo to wejście w taką relację, że dzięki sakramentowi i uzdolnieniu przez chrzest, jesteśmy zdolni, by tracić siebie samego na rzecz dobra drugiego. Przyjmując krzyż, trud, niewygodę, czasem ból relacji, możemy osiągnąć zmartwychwstanie. Z tego bowiem dopiero może rodzić się właściwa relacja miłości i życia z innym. To nas prowadzi do bycia w komunii, jedności z zaślubionym. Małżeństwo jest obrazem miłości Boga do Kościoła. Jego rozpad jest publiczną manifestacją, że Jezusowi nie udało się tam zmartwychwstać. I to jest wyzwanie dla wszystkich zajmujących się przygotowaniem do małżeństwa, by budzić taką wiarę i świadomość, czym ono jest, by rodziła się miłość na wzór Jezusa - mówił hierarcha.
Wspomniany na początku Kongres Rodzin odbędzie się w tym roku nie w jednym miejscu, jak w latach poprzednich, ale aż w trzech miastach - Bolesławcu, Lubinie i Legnicy. Pierwsza stacja kongresowa będzie miała miejsce 13 maja. Druga stacja to spotkanie w Lubinie 27 i 28 maja. Ostatnim akcentem świętowania będzie spotkanie w Legnicy 4 czerwca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.