Kreml nie zgadza się z zarzutami kierowanymi przez polską prokuraturę pod adresem rosyjskich kontrolerów, których oskarża się o doprowadzenie do katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął prezydent Polski Lech Kaczyński - pisze w poniedziałek TASS.
"Z takimi wnioskami (o winie kontrolerów) nie sposób się zgodzić" - oznajmił dziennikarzom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Przypomniał, że Rosja prowadzi własne śledztwo w sprawie katastrofy.
"Niewątpliwie okoliczności tej tragedii są już dość poważnie zbadane" - powiedział Pieskow. Zapewnił, że prace w tej dziedzinie będą kontynuowane.
Zastępca polskiego prokuratora generalnego Marek Pasionek poinformował na konferencji prasowej w Warszawie w poniedziałek, że prokuratura sformułowała nowe zarzuty wobec rosyjskich kontrolerów i trzeciej osoby przebywającej wówczas w wieży kontroli lotów - przypisano im przestępstwo umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym.
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. pułku. 4 kwietnia 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym.
Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.