Ofiarność Polaków na rzecz Kościoła katolickiego na Wschodzie jest przeogromna. Myślę, że po części wynika to z faktu, że wielu Polaków ma swoich najbliższych za naszą wschodnią granicą - mówi w rozmowie z KAI ks. dr Józef Kubicki TChr, dyrektor biura Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy SKEP. Druga niedziela Adwentu obchodzona jest przez Kościół w Polsce jako Dzień modlitwy i pomocy materialnej dla Kościoła katolickiego na Wschodzie.
KAI: Mówimy: „Kościół na Wschodzie”. Ale co to konkretnie oznacza? Ile krajów? Jaki obszar?
– To jest wielki obszar i cała mozaika krajów, kultur, języków i tradycji: Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś, Rosja, Ukraina, Mołdawia, Gruzja, Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenistan, Kirgizja, Kazachstan. Jeśli spojrzeć na mapę, jest to ogromny obszar świata.
KAI: Czy nie brakuje chętnych do wyjazdu i pracy w Kościele na Wschodzie?
– To konkretni biskupi z poszczególnych diecezji na Wschodzie zapraszają księży diecezjalnych, oraz osoby ze zgromadzeń żeńskich i męskich do wsparcia konkretnych zadań duszpasterskich lokalnego kościoła. Stan personalny od 10 lat utrzymuje się na dosyć stałym poziomie i wynosi około 1300 osób duchownych, konsekrowanych i wolontariuszy świeckich.
KAI: Przydałoby się więcej zgłoszeń?
– Na pewno. Kiedy odwiedzają nas biskupi z krajów Europy wschodniej i Azji, to zawsze proszą o kolejnych kapłanów i siostry. Zapotrzebowanie na ich świadectwo i posługę jest coraz większe. Każdego roku na spotkaniach przygotowawczych dla wyjeżdżających do pomocy odradzającemu się Kościołowi na Wschodzie w Centrum Formacji Misyjnej przy ul. Byszewskiej uczestniczy od 10 do 20 osób. Musimy powiedzieć, że jest już coraz więcej miejscowych powołań. Świadczą o tym działające i rozwijające się miejscowe seminaria: dwa na Białorusi, trzy na Ukrainie, jedno w Gruzji i Kazachstanie itd., ale mimo wszystko to jeszcze za mało miejscowych kapłanów i sióstr.
KAI: Można chyba powiedzieć, że Zespół ma swój wkład w budzenie rodzimych powołań i że Wasza działalność – materialna i formacyjna – przynosi widoczne efekty.
– Myślę, że tak to można i należy traktować, bo dobrze prowadzona praca duszpasterska i katechetyczna, sprawowane sakramenty, ruch pielgrzymkowy, bądź też „Wakacyjne spotkania z Bogiem” organizowane przez kilka już minionych lat wydają owoce w postaci nowych, miejscowych powołań. Ten fakt napawa nas dumą i radością. Trzeba również zauważyć, że dla wielu młodych dziewcząt ze Wschodu, świadectwo życia sióstr jawi się jako atrakcyjne i pociągające. Te, które deklarują gotowość pójścia w ich ślady najczęściej odbywają formację zakonną w Polsce, a potem wracają do swych krajów do pracy wśród rodaków. Bywa, że niektóre zgromadzenia organizują już domy formacyjne na tamtym terenie. Wciąż jednak miejscowe wspólnoty korzystają z doświadczeń polskich zakonnic na polu współpracy międzyzakonnej, z różnego rodzaju kursów i sesji formacyjnych, organizowanych od dziesiątek lat w Polsce, z programów i materiałów formacyjnych i struktur międzyzakonnych. Chodzi tu o konferencję przełożonych wyższych, referentki diecezjalne, dni skupienia i zjazdy dla różnych grup sióstr.
Katecheza dzieci, młodzieży i dorosłych oraz duszpasterstwo parafialne prowadzone przez miejscowych kapłanów i siostry zakonne wyrosłe w tej samej kulturze, języku, tradycji, bardziej trafiają do serc i umysłów miejscowych katolików.
Faktem jest, że kapłani diecezjalni oraz zgromadzenia żeńskie i męskie wykazują tam wiele dynamizmu, tworzą się aktywne, zaangażowane wspólnoty, rośnie nowe pokolenie, formowane po upadku komunizmu, które we współpracy z pokoleniem trudnego trwania, tworzy i umacnia Kościół na tych ziemiach. Muszę przy tym podkreślić, że duchowni przybywający z Polski sprawują liturgię, mówią kazania czy prowadzą katechezę w lokalnych językach, np. po białorusku, ukraińsku, rosyjsku czy litewsku.
KAI: Chodzi o to, by czuli się w Kościele jak u siebie, bez narzucania im naszych form i sposobów ewangelizowania ?
– Zachęcamy udających się do pomocy Kościołowi na Wschodzie, żeby reewangelizacja tych terenów, przyczyniała się do współpracy z chrześcijanami Kościoła prawosławnego, co jest bardzo ważne w kontaktach z braćmi prawosławnymi oraz budowaniu jedności wiary, miłości i nadziei o owocną przyszłość wspólnot chrześcijańskich. Dlatego cieszymy się z niedawnej delegacji mnichów prawosławnych z klasztoru spod Ostaszkowa, którzy byli m.in. w Warszawie i na Jasnej Górze, gdzie odebrali kopię cudownego wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej dla budowanej tam kaplicy pod Jej wezwaniem. Cieszymy się, że postanowili modlić się o ducha pojednania pomiędzy Kościołami katolickim i prawosławnym ale też o pojednanie polsko-rosyjskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.