Połowa Polaków popiera reprywatyzację, przeciwnych jej jest tylko 29 proc. osób - wynika z badania CBOS. Ostatnio tak niski sprzeciw wobec reprywatyzacji odnotowano w grudniu 1997 r.
Połowa (50 proc.) Polaków zalicza się do zwolenników reprywatyzacji - jest to jeden z najwyższych poziomów poparcia dla reprywatyzacji, odkąd prowadzone były badania tej kwestii. Przeciwnikami zwrotu własności dawnym właścicielom jest obecnie 29 proc. ankietowanych - ostatnio tak niski sprzeciw wobec reprywatyzacji odnotowano w grudniu 1997 roku.
"Warto dodać, iż w badaniach prowadzonych w tym stuleciu zwolennicy reprywatyzacji nigdy nie dominowali tak wyraźnie jak obecnie nad jej przeciwnikami" - zaznacza CBOS.
Stosunek do reprywatyzacji różnicują przede wszystkim deklarowane poglądy polityczne - najwięcej zwolenników zwrotu własności dawnym właścicielom jest wśród osób deklarujących poglądy prawicowe (61 proc.). "Co ciekawe, obecnie stosunku do reprywatyzacji nie różnicują istotnie preferencje partyjne mierzone deklaracjami głosowania w hipotetycznych wyborach do Sejmu" - dodaje CBOS.
W ostatnim czasie głośne stały się sprawy, w których znacjonalizowane po wojnie mienie odzyskiwali nie przedwojenni właściciele lub ich spadkobiercy, a tzw. handlarze roszczeń, czyli osoby lub podmioty, które - w wielu wypadkach za zaniżone kwoty - nabywały od byłych właścicieli lub ich spadkobierców prawa do ubiegania się o zwrot nieruchomości.
Niemal trzy czwarte (74 proc.) badanych uważa, że gdyby podjęto decyzję o reprywatyzacji, to prawo do zwrotu mienia lub uzyskania odszkodowania powinny mieć tylko osoby, które były jego właścicielami lub ich bezpośredni spadkobiercy. Za tym, aby reprywatyzacja dotyczyła wszystkich, którzy posiadają tytuł do ubiegania się o to mienie - niezależnie od tego, czy należało ono do ich rodziny, czy są oni tylko nabywcami roszczeń - opowiada się co dziesiąty ankietowany.
Z deklaracji ankietowanych wynika, że utrata majątku wskutek nacjonalizacji dotknęła co siódmego Polaka (straty ponieśli osobiście lub ich najbliższa rodzina). Szczególnie często powojenną utratę mienia deklarują mieszkańcy miast liczących ponad 500 tys. ludności (37 proc.). Tak jak w poprzednich badaniach, większość poszkodowanych sceptycznie ocenia szanse odzyskania mienia utraconego po II wojnie światowej.
Trzech na stu badanych deklaruje, że oni sami lub ich współmałżonkowie posiadają lub użytkują mienie - mieszkanie, ziemię, warsztat itp. - które przed wojną było w posiadaniu kogoś innego (chodzi o te dobra, które nie zostały kupione, ale otrzymane od państwa, np. w wyniku reformy rolnej, uspołecznienia mienia porzuconego, przydziału).
"Choć obawy o możliwość utraty mienia, które znalazło się w użytkowaniu rodziny wskutek decyzji państwa o reformie rolnej, nacjonalizacji czy uspołecznieniu majątków przedwojennych właścicieli, występują rzadziej niż przed dwudziestu laty, to nadal co piąty beneficjent powojennych przemian własnościowych obawia się utraty posiadanego lub użytkowanego mienia, gdyby przeprowadzono reprywatyzację" - wskazano w badaniu.
CBOS przypomina, że konsekwencją reprywatyzacji budynków mieszkalnych bywa, że nowi właściciele odzyskanych nieruchomości wszelkimi sposobami starają się pozbyć dotychczasowych lokatorów, używając niekiedy także metod niezgodnych z obowiązującym prawem. Z badania wynika, że jedynie dwie piąte ankietowanych nigdy nie zetknęło się z tym problemem (40 proc.). Ponad połowa respondentów zna takie przypadki z przekazów medialnych (56 proc.), a 4 proc. zetknęło się z nimi w swoim otoczeniu.
"Choć w skali kraju zjawisko nazwane +czyszczeniem kamienic+ może się wydawać marginalne, to warto podkreślić, iż w najbliższym otoczeniu zetknęło się z nim 14 proc. respondentów z miast liczących ponad 500 tys. mieszkańców, przy czym 6 proc. deklaruje, że problem ten dotyczy ich osobiście" - zaznacza CBOS.
Badanie przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich (face to face) wspomaganych komputerowo w dniach 5-14 maja 2017 roku na liczącej 1034 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.