Polscy piłkarze podejmą w sobotę o godz. 20.45 w Warszawie Rumunię i w razie zwycięstwa będą bardzo blisko awansu na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Biało-czerwoni, zdecydowanie prowadzący w grupie E, wygrali z tym rywalem jesienią na wyjeździe 3:0.
"Wiadomo, że Rumunia będzie chciała poprawić wynik z pierwszego meczu. Ale zagramy u siebie, będziemy mieć za sobą wspaniałych kibiców. Zrobimy wszystko, żeby trzy punkty zostały w Warszawie i żeby spokojnie patrzeć w przyszłość" - powiedział Kamil Grosicki, który w Bukareszcie zdobył gola na 1:0 po efektownej akcji, a w sobotę rozegra 50. mecz w reprezentacji Polski.
Niemiecki trener Rumunów Christoph Daum zdaje sobie sprawę, jak trudne zadanie czeka jego zespół w sobotę.
"Zagramy przeciwko bardzo dobrej drużynie. Polski zespół tworzą piłkarze, którzy stanowią dużą siłę i robią różnicę na boisku. Wystarczy spojrzeć na tabelę grupy, to mówi więcej niż tysiąc słów" - stwierdził Daum.
W polskim zespole na pewno nie wystąpi z powodu kartek środkowy obrońca Kamil Glik. Więcej problemów ma trener Rumunów. Kontuzje wyeliminowały doświadczonych defensorów Dragosa Grigore i Cosmina Motiego, a także napastnika Denisa Alibeca.
Biało-czerwoni z dorobkiem 13 punktów zdecydowanie prowadzą po pięciu kolejkach w grupie E. Po siedem punktów mają Czarnogóra i Dania, po sześć Rumunia i Armenia, a dwa Kazachstan.
Polska jest faworytem sobotniej potyczki, ale w historii futbolu tak nie było. Rumunia w przeszłości uchodziła za jednego z najbardziej niewygodnych rywali biało-czerwonych, którzy wygrali z nią zaledwie sześć razy na 35 meczów (15 remisów i 14 porażek).
Początek spotkania na PGE Narodowym o godz. 20.45. W pozostałych sobotnich meczach grupy E Kazachstan zagra tego dnia z Danią, a Czarnogóra z Armenią.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.