Brytyjski rząd przedstawi w poniedziałek propozycje ws. praw obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii. Według źródeł PAP proponowane zmiany ułatwią uregulowanie statusu migrantów, pozostaje jednak wiele znaków zapytania dotyczących szczegółów projektu.
W czwartek na spotkaniu Rady Europejskiej w Brukseli premier Wielkiej Brytanii Theresa May przedstawiła pozostałym liderom państw członkowskich zarys propozycji dotyczących statusu migrantów po Brexicie. Według źródeł brytyjskich, zapewniła przywódców UE, że chce zagwarantować ponad trzem milionom migrantów pochodzących z 27 państw członkowskich, którzy mieszkają i pracują na Wyspach, "jak najwięcej pewności" i "sprawiedliwe traktowanie".
Szczegóły dokumentu zostaną przedstawione w poniedziałek przed zaplanowaną na popołudnie debatą w Izbie Gmin na temat planów rządu dotyczących Brexitu i polityki zagranicznej.
Proponowane rozwiązania będą jeszcze przedmiotem negocjacji pomiędzy rządem May i zespołem ds. Brexitu Komisji Europejskiej, który działa na podstawie mandatu udzielonego przez 27 państw członkowskich; nie wejdą one w życie aż do osiągnięcia ostatecznego porozumienia stron.
Jak wynika z ustaleń PAP, nowa propozycja znacząco ułatwi procedurę regulowania statusu migracyjnego, ale uzyskanie prawa stałego pobytu będzie nadal wymagało pięciu lat ciągłego pobytu w Zjednoczonym Królestwie.
Niejasne jest, czy zagwarantowane zostaną wszystkie prawa, jakie obecnie przysługują obywatelom UE mieszkającym w Wielkiej Brytanii, w tym milionowi Polaków, którzy stanowią najliczniejszą mniejszość narodową w tym kraju.
Według źródeł PAP, zgodnie z nową propozycją obywatele UE musieliby ubiegać się o status "osoby osiedlonej" (ang. settled status), który zastąpi dotychczasowy system stałej rezydentury.
Podobnie jak dotychczas, by status ten otrzymać, trzeba będzie przez pięć lat stale i legalnie przebywać w Wielkiej Brytanii.
Aby dany czas pobytu na Wyspach został uznany za "okres kwalifikowany", należy być zatrudnionym, prowadzić działalność gospodarczą, studiować lub utrzymywać się z własnych środków.
Zgodnie z informacjami PAP, wszyscy obywatele Unii mieszkający na Wyspach mieliby zostać poproszeni o rejestrację w nowym systemie internetowym, który zastąpiłby dotychczasową żmudną procedurę ubiegania się o stałą rezydencję.
O ile rejestracja przed datą graniczną (ang. cut off date) - którą najprawdopodobniej będzie dzień wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii - byłaby dobrowolna, o tyle stałaby się obowiązkowa w trakcie tzw. okresu łaski (ang. grace period), który według propozycji miałby trwać dwa lata (tj. do 29 marca 2021).
W procesie rejestracji, inaczej niż obecnie, nie byłaby wymagana szczegółowa dokumentacja udowadniająca pięcioletni legalny pobyt w Wielkiej Brytanii. Rząd, korzystając z przekazanych danych osobowych, miałby najpierw sprawdzić, czy ma w swoich bazach danych (m.in. władz lokalnych, urzędu skarbowego, systemu świadczeń społecznych) informacje, które potwierdzają status danej osoby. Gdyby odpowiedź była niejednoznaczna, osoba składająca wniosek mogłaby zostać poproszona o dodatkowe dokumenty (np. wyciągi z banku, umowy najmu itd.).
Obowiązek rejestracji objąłby także osoby, które w momencie składania wniosku nie będą miały za sobą wymaganych pięciu lat ciągłego pobytu w Wielkiej Brytanii.
Prawdopodobnie otrzymałyby one tymczasowy status imigracyjny, który gwarantowałby ich prawa po Brexicie, do czasu spełnienia wymogu pięcioletniego pobytu, jednak narzucono by im pewne wymagania i ograniczenia, których szczegóły nie są jeszcze znane, dotyczące np. maksymalnej liczby dni, które będą mogli spędzić poza granicami kraju w ciągu roku.
Niejasne jest, jak nowy system miałby działać w przypadku osób, które mają skomplikowaną historię zatrudnienia lub często wyjeżdżały poza granice Wielkiej Brytanii.
Źródła PAP przekazały również, że w nowym systemie prawdopodobnie nie byłoby wymagane rozszerzone ubezpieczenie zdrowotne (tzw. Comprehensive Sickness Insurance, CSI) - jak dotąd istotny problem dla osób, które w ciągu pięciu lat np. studiowały lub utrzymywały się z własnych środków.
Osoby, które otrzymają status "osoby osiedlonej", będą miały także prawo ubiegania się o brytyjskie obywatelstwo.
Wśród kwestii spornych pozostają m.in. sygnalizowane przez Brytyjczyków nadzieje na ustalenie potencjalnie wcześniejszej daty granicznej niż dzień Brexitu i zrezygnowanie z jurysdykcji Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Proponowany system mógłby także ulec zmianie w przypadku jakichkolwiek okresów przejściowych po Brexicie, np. tymczasowego przedłużenia członkostwa we wspólnym rynku UE, oraz byłby uzależniony od zagwarantowania takich samych praw Brytyjczykom mieszkającym w krajach Unii.
Zgodnie z czwartkową zapowiedzią May, każdy obywatel UE mieszkający przez pięć lat w Wielkiej Brytanii i mający nowy status "osoby osiedlonej" byłby traktowany tak, jakby był obywatelem tego kraju "w zakresie opieki zdrowotnej, edukacji, świadczeń i emerytur".
Niejasne pozostaje jednak, czy i jakie inne prawa zostaną zachowane, w tym np. prawo do ściągnięcia do Wielkiej Brytanii członków rodziny bez konieczności spełnienia wymogów finansowych (obecnie obywatele UE mają takie prawo, choć nie mają go obywatele Wielkiej Brytanii) i prawo głosu w wyborach lokalnych.
Dotychczasowa skomplikowana procedura ubiegania się o stałą rezydenturę w Wielkiej Brytanii zakładała m.in. wypełnienie 85-stronicowego wniosku oraz załączenie nawet kilkuset stron dokumentacji uzupełniającej, jak oryginały zeznań podatkowych, umów na mieszkanie i wyciągi z konta bankowego.
W pierwszym kwartale 2017 roku wniosek o prawo stałej rezydentury złożyła rekordowa liczba 13 tys. Polaków.
Przedstawiona w maju propozycja Komisji Europejskiej zakładała natychmiastowe i bezterminowe zagwarantowanie wszystkich praw nabytych migrantów, zarówno obywateli państw Unii Europejskiej w Wielkiej Brytanii, jak i Brytyjczyków na kontynencie, bez konieczności spełnienia wymogu pięcioletniego pobytu.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.