Chińscy chrześcijanie mają powody, by obawiać się, że okres Bożego Narodzenia będzie przez komunistyczne władze wykorzystany do prześladowania niezależnych wspólnot wiernych.
Zdaniem obserwatorów kampanię zastraszenia i prześladowań lansują najwyższe czynniki w Pekinie.
Po aresztowaniu i osadzeniu 25 listopada br. dziesiątki przywódców Kościołów protestanckich w Linfen, w północnych Chinach, tamtejsi chrześcijanie obawiają się, że zwłaszcza teraz mogą nastąpić kolejne represje i aresztowania. „Władze wysłały jasny sygnał pod adresem chrześcijan, którzy każdego roku coraz liczniej gromadzą się na nabożeństwach w Boże Narodzenie” - powiedział agencji AFP Li Fuang, adwokat, który brał udział w procesie przywódców chrześcijańskich. Jest on zaskoczony wysokością kary, niewspółmiernej do takich „przestępstw” jak: „nielegalne zajmowanie gospodarstwa rolnego" oraz „zakłócenia w przewozach ludności środkami komunikacji w związku z wielkimi zgromadzeniami”. Pięciu głównych przywódców zostało skazanych na 7 lat wiezienia, a pozostali zostali zesłani na 2 lata do obozów pracy przymusowej.
Zdaniem Boba Fu, szefa amerykańskiej organizacji wspomagającej chińskich chrześcijan „China Aid", „rozkaz aby uderzyć w Kościół wyszedł z wyższych kręgów władzy, która obawia się coraz większych zgromadzeń wspólnot chrześcijańskich. Obawiają się one, że tłumy mogą przejść od modlitwy do masowych demonstracji antyrządowych. Lokalni przywódcy paradoksalnie nawet pomagali przy budowie tzw. megakościołów, jak np. kościoła Złotego Świecznika w Linfen. Zbudował go pastor Wang Xiaoguang wraz ze swą żoną Yang Rongli, ze składek chrześcijan z całego kraju. Służy on zgromadzeniom modlitewnym liczącym ponad 60 tys. uczestników.
„W Chinach buduje się obecnie także wiele innych kościołów i nawet ich burzenie nie osłabia ducha wierzących. Na przykład kościół w Fushan był burzony przez 400 policjantów. Nie doszło do rozlewu krwi, mimo iż chrześcijanie zostali tam pobici. Stali w milczeniu odbierając razy policyjnych pałek. Teraz przed świętami policja podsłuchuje nasze rozmowy telefoniczne, jesteśmy obserwowani i trzeba uważać z kim się spotykamy” - powiedział cytowany przez francuską agencję informacyjną AFP anonimowy chrześcijanin z Fushan.
Ocenia się, że mimo tych i innych represji w Boże Narodzenie poza ok. 20 mln wiernych z Kościołów katolickich i protestanckich, w rożnego rodzaju „prywatnych” i „podziemnych” liturgiach weźmie udział w tym roku ok. 50 mln Chińczyków.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.