Jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne w wyniku eksplozji, która w sobotę późnym południem zniszczyła część wielorodzinnego budynku w Zabrzu. Strażacy i policjanci podejrzewają, że wybuchł gaz. Stan rannych lekarze określają jako stabilny.
"Dalsze przeszukiwanie zniszczonej części domu i zabezpieczanie miejsca wypadku może potrwać do późnych godzin nocnych. Dopiero po zakończeniu tych prac zyskamy całkowitą pewność, że - na co wszystko wskazuje - nikogo nie ma już pod gruzami" - powiedział PAP rzecznik śląskiej straży pożarnej, Jarosław Wojtasik.
Do wybuchu, który wstrząsnął osiedlem w dzielnicy Zabrza - Rokitnicy - doszło krótko przed godziną 17. w wielorodzinnym, jednopiętrowym budynku. Dom miał dwie klatki schodowe, w każdej jego części znajdowało się sześć mieszkań: po trzy na parterze i piętrze. Zniszczone zostało całe pierwsze piętro (w sumie trzy mieszkania), poddasze i dach jednej z klatek.
Do eksplozji doszło prawdopodobnie w mieszkaniu, gdzie odbywało się spotkanie towarzyskie. Przynajmniej niektórzy jego uczestnicy - według informacji policji - byli pod wpływem alkoholu. Poszkodowane zostały osoby z tego mieszkania. Przyczyny wybuchu nie są na razie znane, zbada je specjalny zespół.
Po wybuchu z uszkodzonego budynku ewakuowano w sumie 25 osób - 10 z dotkniętej wybuchem klatki i 15 z sąsiedniej, która - mimo iż pozornie pozostała nieuszkodzona - również nie może na razie być dalej eksploatowana. Mieszkańcy ocalałych lokali mogli jedynie z policjantami i strażakami wejść do swoich mieszkań, by zabrać najpotrzebniejsze rzeczy.
Według wstępnej oceny przedstawicielki nadzoru budowlanego, nieuszkodzona część budynku prawdopodobnie nadaje się do zamieszkania i lokatorzy będą mogli tam w niedalekiej przyszłości powrócić. O tym, czy i kiedy wrócą również lokatorzy z parteru uszkodzonej części, zdecyduje m.in. analiza wytrzymałości stropu.
Jak powiedział PAP Dariusz Krawczyk z Urzędu Miasta w Zabrzu, samorząd zapewnił wszystkim potrzebującym miejsca w hotelach. Wszystko jednak wskazuje na to, że ewakuowane osoby mogą spędzić noc u swoich rodzin i nie skorzystają z pomocy samorządu.
Urząd Miasta zorganizował także autobus, w którym ewakuowani mieszkańcy mogli przebywać w czasie akcji ratowniczej. Im oraz ratownikom zapewniono gorące napoje. Na miejscu był też szef Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, gotowy do zapewnienia potrzebującym pomocy psychologicznej. Na miejsce wypadku przyszedł również ksiądz z miejscowej parafii.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.