Wiktor Juszczenko, ustępujący prezydent Ukrainy zgodził się w środę z wynikiem niedzielnych wyborów prezydenckich, w których uzyskał niewiele ponad 5 proc. poparcia, jednak zapowiedział, że nie wycofa się z polityki.
"Przyjmuję wolę narodu, wyrażoną w wyborach, (...) lecz zobowiązania wobec narodu i państwa nie dają mi moralnego prawa do pozostawienia życia politycznego Ukrainy" - oświadczył w krótkim wystąpieniu przed dziennikarzami.
Juszczenko ocenił, że niedzielne wybory były wolne, demokratyczne i zgodne z prawem.
"Jest to wynikiem mej pięcioletniej prezydentury" - powiedział.
Juszczenko zwrócił uwagę, że wolne wybory to także efekt pomarańczowej rewolucji 2004 r., kiedy to wskutek masowych protestów doszło do powtórki drugiej, sfałszowanej tury wyborów prezydenckich, która wyniosła go do władzy.
"Zrealizowałem swoje zobowiązania. Wolne i demokratyczne wybory oznaczają, że pomarańczowa rewolucja odniosła zwycięstwo" - podkreślił.
Mówiąc o Julii Tymoszenko i Wiktorze Janukowyczu, kandydatach na nowego prezydenta, którzy zmierzą się w walce o to stanowisko w drugiej turze wyborów 7 lutego Juszczenko uznał, iż nie ma między nimi różnic.
"Czeka nas skomplikowana druga tura wyborów. Ukraina ma wolne wybory, ale jednocześnie nie ma należnego wyboru. Doświadczenie pokazuje, że dla obu kandydatów na prezydenta wartości narodowe, europejskie i demokratyczne są praktycznie obce, niezrozumiałe i dalekie" - oświadczył ustępujący szef państwa.
Zapowiadane od trzech dni wystąpienie Juszczenki rozpoczęło się z półgodzinnym opóźnieniem. Nie przewidziano w nim czasu na pytania dziennikarzy.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...