- Potrafił kochać, mimo że był artystą a - jak wiemy - artysta bywa zapatrzony w samego siebie - mówiła o Wojciechu Kilarze Barbara Gruszka-Zych.
Nie sposób nie zapytać pani Barbary, czy Wojciech Kilar nadal żyje w jej wspomnieniach, czy pozostawił jakiś ślad. Autorka tak odpowiada: - Zwykle odwołuję się do moich bohaterów, a oni są drogowskazami na życiowej drodze. Pan Wojciech Kilar ze względu na to, że był człowiekiem Bożym - i wszystko w tym późniejszym okresie życia od 1969 roku odnosił do Pana Boga - więc on jest tym drogowskazem najbardziej czytelnym. Mówił, że najważniejszym zadaniem każdego katolika jest dążenie do świętości. Tak jak powiedział jego katowicki proboszcz ks. Jarosław Paszkot, trzeba się modlić za wstawiennictwem W. Kilara i jego żony, bo to ona niewątpliwie przyczyniła się do tego, że on wszedł na dobrą drogę. Przestał pić alkohol, zaczął tak intensywnie chodzić do kościoła, że zachwycał się byciem wśród ludzi na Jasnej Górze - w tym tłumie. Trzeba się modlić za jego wstawiennictwem i na pewno jakieś łaski przyjdą. A jak przyjdą, to zgłaszać, żeby ich kiedyś wynieść na ołtarze.
Autorka opowiada też historię pewnego dyrektora Domu Kultury, który podszedł do niej podczas jednego ze spotkań i powiedział, że się nawrócił słuchając „Angelusa” Wojciecha Kilara. Wcześniej słuchał zespołów zahaczających o jakieś diaboliczne elementy i kiedyś poszedł na jakieś spotkanie o górach, a tam była muzyka Kilara. Dostał płytę z tą muzyka i po wysłuchaniu jej w drodze na Górę św. Anny, tak się przejął, że przystąpił po latach do spowiedzi. Nawrócił się i jest niesamowicie zaangażowany w życie Kościoła, i w Ewangelizację.
Podczas wieczoru w „Łaźni” obecni byli też przyjaciele Wojciecha Kilara, państwo Maria i Wojciech Krajewscy. - Mieliśmy z nim kontakt przez 27 lat. Nasze życie związało się z nim. Cieszymy się, że on stanął na naszej drodze. Byliśmy sobie wzajemnie potrzebni. On miał i ma do dziś ogromny wpływ na nasze życie, bo wciąż porównujemy jego życie do naszego. Zastanawiamy się, jak on by się zachował, a jak my się zachowujemy - mówi pani Maria.
Jej mąż dopowiada: - Muzyka była zawsze dla mnie i dla żony bardzo ważna. Mówiąc o nim, nie można nie wspomnieć o jego żonie Barbarze. Oni się zachowywali jak dwoje nastolatków. Nie wstydzili się swojej miłości i szacunku do siebie. Żadna książka i żaden film nie oddadzą tej miłości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.