Brytyjski pisarz Terry Pratchett chory na Alzheimera proponuje powołanie trybunałów, które dawałyby ludziom nieuleczalnie chorym prawne zezwolenie na wspomagane samobójstwo. Ma na ten temat wygłosić wykład w poniedziałek wieczorem w Royal College of Physicians.
We fragmentach wykładu pt. "Uścisnąć dłoń śmierci" przekazanych przez światowe agencje, Pratchett twierdzi, że "nadchodzi czas", by zalegalizować wspomagane samobójstwo. "Wydaje mi się sensowne, byśmy zwracali się ku profesji lekarskiej, która przez stulecia pomagała nam żyć dłużej i zdrowiej, aby pomagała nam umrzeć spokojnie pośród naszych bliskich, w naszym własnym domu, bez długiego pobytu w poczekalni Boga" - postuluje pisarz.
Pratchett proponuje, by w skład trybunałów wchodził specjalista od prawa rodzinnego oraz lekarz znający się na przewlekłych śmiertelnych chorobach. Niezbędne jest upewnienie się - zaznacza - że osoba, która chce popełnić samobójstwo, jest zdrowa na umyśle i nie znajduje się pod presją innych.
75 proc. Brytyjczyków popiera prawo zezwalające na wspomagane samobójstwo - wynika z sondażu ośrodka YouGov przeprowadzonego z udziałem 2053 osób, opublikowanego w dzienniku "Daily Telegraph".
Sprzeciwiająca się eutanazji i promująca opiekę paliatywną brytyjska organizacja Care Not Killing opowiada się natomiast za całościowym zakazem wspomaganego samobójstwa, by nie ryzykować nadużyć, których ofiarą mogliby paść ludzie starsi, chorzy i niepełnosprawni.
"Argumentowanie, że jeśli jesteś śmiertelnie chory, to przysługuje ci słabsza ochrona prawna, niż nam pozostałym, jest wysoce dyskryminujące, jak i niebezpieczne" - powiedział szef organizacji dr Peter Saunders, cytowany przez portal BBC News.
Zgodnie z wytycznymi prokuratorskimi ogłoszonymi we wrześniu zeszłego roku, w Wielkiej Brytanii urząd prokuratorski ma swobodę decydowania, czy ścigać krewnych, którzy dopomogli osobie śmiertelnie chorej w dokonaniu wspomaganego samobójstwa - na przykład w klinice w Szwajcarii, gdzie eutanazja nie jest karana. Jednocześnie eutanazja nadal jest formalnie zakazana przez brytyjskie prawo.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.