Bzdurą nazwał b. premier Leszek Miller słowa Artura Zirajewskiego, który odpowiedzialnością za zabójstwo Marka Papały obciążył w 2007 r. właśnie Millera. Według niego gangster powiedział to, czego od niego w tym czasie oczekiwano.
W poniedziałek warszawski sąd odczytał około 20 protokołów z zeznaniami nieżyjącego już Artura Zirajewskiego. Zirajewski zapewniał śledczych, że nikt go ani nie nakłaniał, ani nie zmuszał do zeznań ws. Marka Papały. Odpowiedzialnością za to zabójstwo obciążał w 2007 r. Leszka Millera.
Z odczytanych zeznań wynika też, że gangster Nikodem Skotarczak miał mówić Zirajewskiemu, że Edward Mazur finansował działalność rządu Leszka Millera z przemytu narkotyków. Zirajewski pod koniec swych zeznań w 2007 r. powiedział o spotkaniu u konsula Grecji w 1997 r. w Gdańsku nt. przemytu narkotyków, w którym - zdaniem gangstera - mieli uczestniczyć: Leszek Miller, Mazur, Skotarczak i gangster Riccardo Fanchini.
Według b. premiera dowodem na to, że Zirajewski mówił nieprawdę są m.in. słowa prok. Jerzego Mierzewskiego, który po zakończeniu poniedziałkowej rozprawy w procesie Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., oskarżonych o współudział w zabójstwie gen. Marka Papały, powiedział, że udział Leszka Millera w sprawie zabójstwa "nie został w żaden sposób potwierdzony".
W rozmowie z PAP Miller zwrócił uwagę, że obciążające go zeznania zostały złożone przez Zirajewskiego w 2007 roku, "a więc w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości".
"Myślę, że Zirajewski czytał prasę i wiedział jakie są oczekiwania ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Pan Ziobro powiedział, że to ja ponoszę odpowiedzialność za to morderstwo, że +zadeptywałem+ ślady, że pozwoliłem uciec Mazurowi. Zirajewski powiedział to, czego od niego oczekiwano" - dodał b. premier.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.