Książka o Kapuścińskim to wyraz programu „piszemy bez tabu” – uważa abp Józef Życiński. Do debaty wokół książki Artura Domosławksiego „Kapuściński non-fiction” metropolita lubelski nawiązał 6 marca w audycji „Pasterski Kwadrans” w Radiu eR.
Abp Życiński uważa, że debata dotycząca Kapuścińskiego doprowadziła do podziałów. - Przedstawiciele zaprzyjaźnionych redakcji opowiadali mi, że mają głębokie podziały w redakcji. Przedstawiciele starszego pokolenia twierdzą, że tak nie można pisać, bo to świadczy o braku wrażliwości, współczucia, nawet kultury, młode pokolenie uważa, że należy pisać, nie zachowując żadnych tabu – mówił. - Tylko czy program „piszemy bez tabu” oznacza, że możemy wchodzić z butami do sumień, podejmować każdą kwestię, która zafascynować może łowców skandali? Obawiam się, że w książce o słynnym polskim reportażyście ten wariant został przyjęty jako zasada pisarska – dodał.
Odniósł się do fragmentów dotyczących pobożności reportażysty. - Z zaskoczeniem czytałem, że Kapuściński do komunii świętej chodził, ale nie było go widać u spowiedzi. Jest to dla mnie żenujące. Gdybyśmy mieli chodzić do spowiedzi tak, żeby nas zauważono, żeby rzucać się w oczy swoją religijnością, byłoby to faryzeizmem, zaprzeczeniem tej pobożności, do której wzywał Chrystus mówiąc, żeby przeżywać umartwienia w cichości – zauważył.
Abp Życiński podkreślił, że nie jest przeciwny pisaniu krytycznemu, ale jego zdaniem są pewne tematy, które należałoby pominąć, ażeby nie ranić. - Nie musimy wiedzieć o wszystkich szczegółach wówczas, gdy powtarzanie pewnych informacji rani – powiedział. Według niego rozdział dotyczący córki Kapuścińskiego, gdzie mowa jest o konfliktach z ojcem, problemach wychowawczych czy jej życiu uczuciowym, nie wiąże się z dorobkiem Kapuścińskiego w tej dziedzinie, która stanowi przedmiot całego opracowania i można było ten rozdział pominąć. Podobnie informacje o romansach Kapuścińskiego. - Żona przeżywała kiedyś te dramaty. Dziś rozdrapywanie tych samych ran, przywoływanie po latach, może pasjonować osoby o mentalności plotkarskiej, natomiast pozostaje daleko od tego stylu, którego Chrystus uczył w kulturze – powiedział.
- Czytając książkę Domosławskiego myślałem, że św. Augustyn miał dużo szczęścia, że nie urodził się w okolicach Warszawy czy Pińska i nie miał takich krytyków jak Domosławski. Wtedy wypomniano by mu grzechy młodości, łzy matki i opisano szczegółowo, jak nie chciał się nawracać – mówił metropolita. - Tymczasem „Wyznania” Augustyna, gdzie czymś najważniejszym jest jego odkrycie łaski, jego zafascynowanie Bożą miłością i jego przemiana życia, ukazują całkiem inną perspektywę. Szkoda, że odchodzimy od klasyki chrześcijaństwa, by wprowadzać styl, gdzie brutalna pogoń za sensacją staje się wartością najwyższą i młode pokolenie uważa, że ma prawo wchodzić z butami do ludzkich sumień – dodał.
W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.
2,1 mld. ludzi wciąż nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.