Trzeba wrócić do modlitwy

O tym, czy jest kryzys w Kościele, o odnajdowaniu się katolików w nowych warunkach, o celibacie, odejściach z kapłaństwa – i jak na to odpowiedzieć – mówi znany duszpasterz o. Józef Augustyn w wywiadzie z KAI.

Nie opiera się na Bogu, który wystarcza?

...i daje siłę człowiekowi żeby mógł walczyć, zmagać się.

Jest też trudność, która ma źródła we współczesnej kulturze. Wszechobecna erotyka, ciągłe mówienie o seksie.

Ujawnia się, gdy mężczyźnie brakuje silnej motywacji: wkorzenienia się w doświadczenie Pana Boga, prostej miłości do ludzi, miłości do kapłaństwa, które daje przecież okazję do zrobienia czegoś dobrego dla innych. Każdy ksiądz winien budzić i odnawiać w sobie te motywy. A jeśli ich brakuje? Ludzkie serce jest jak złodziej, przyklei się do byle czego. Na rekolekcjach zachęcam alumnów, aby budzili w sobie zdrową męską ambicję zrobienia czegoś dla ludzi. Nie wystarczy jedynie modlić się, uciekać w duchowość. Bóg, którego spotykamy na modlitwie, wysyła nas do ludzi. Wielcy święci, mistycy, byli ludźmi wielkich dobrych czynów.

To bardzo zgodne z tradycją św. Ignacego.

To zgodne z chrześcijaństwem. Na przykład św. Ojciec Pio, Marta Robin, św. Teresa z Lisieux, bł. Matka Teresa z Kalkuty. Ich modlitwa przekładała się na działanie. Nie wierzę, by ksiądz mógł doświadczać prawdziwej męskiej satysfakcji, zajmując się jedynie sobą i swoimi potrzebami. Mężczyzna ma potrzebę bycia oparciem dla innych, pomagania innym, wspierania ich w walce z trudnościami. Podobnie jest u kobiet. One potrzebują być matkami, dawać siebie. Jeśli zdrowa męska ambicja zrobienia czegoś dobrego dla ludzi jest w księdzu stłamszona, okaleczona, wtedy szuka surogatów, namiastek.

Często słyszy się opinię, że zniesienie celibatu ograniczyłoby liczbę odejść od kapłaństwa.

Ci, którzy tak twierdzą, powołują się nieraz na badania prof. Józefa Baniaka, ale one – w moim odczuciu – nie są wiarygodne, gdyż usiłują badać ludzkie intencje, najskrytsze pragnienia, zamiary, tęsknoty, a tych przecież nie da się matematycznie policzyć. Można je opisać w przybliżeniu i to z pewnym prawdopodobieństwem. Można co prawda usiłować policzyć same fakty, na przykład ilu księży miało intymny kontakt z kobietą, w jakim okresie życia. Ale i takie fakty też bardzo mało mówią, ponieważ nie podają, jakie były motywy, co było dalej. Ksiądz może prowadzić dalej podwójne życie, ale może też skruszyć się przed Bogiem i głębiej Go szukać, ponieważ głębiej zgrzeszył. Za dużo dzisiaj liczb w opisywaniu człowieka. Liczby nie przystają do duszy ludzkiej, do zakochania, miłości. Ponieważ brakuje prawdziwej sztuki, która ukazywałaby całą głębię człowieczeństwa, stąd tak chętnie sięgamy po liczby.

Baniak podaje, że wysoki procent księży tęskni za życiem rodzinnym. Jak to ocenić? Czy to, że zdrowy mężczyzna tęskni za małżeństwem, rodziną, ojcostwem, nie jest normalne? Dwuznaczne jest, gdy księża tęsknią za władzą, godnościami kościelnymi, pieniędzmi. Nie da zbadać się do końca źródeł owych tęsknot. Nie dowiemy się, dlaczego ktoś tęskni i jakie jest natężenie tęsknot. Gdy ksiądz wieczorem po ciężkiej pracy w szkole wchodzi do pustego mieszkania i pomyśli, że dobrze byłoby mieć rodzinę – czy to Baniak też ujmie w swoich badaniach? Przecież ksiądz tęskni. A gdzie Baniak umieścił motywy duchowe, religijne, które każą księżom owe tęsknoty ofiarować Panu Bogu? Biorąc za punkt wyjścia obiektywizm badań, są one bardzo dwuznaczne. Medialnie są natomiast chwytliwe. Oczywiście faktów, które da się opisać i policzyć, nie należy lekceważyć. Te mogą zawierać istotne informacje o księżach.

Stąd postulaty celibatu fakultatywnego. Argumentuje się, że mężczyzna 25-letni nie może wiedzieć, jak odnajdzie się wobec swojej seksualności.

To prawda. Nie tylko mężczyzna 25-letni bardzo mało wie nieraz o sobie i swoim reagowaniu, ale także ksiądz, który dziesięć lat potem występuje z kapłańskich szeregów. W moim odczuciu, to nie celibat jest problemem młodych mężczyzn, którzy wstąpili do seminarium, i to niezależnie od tego, jakie mają problemy emocjonalne czy seksualne. Problemem jest posłuszeństwo: Bogu, Kościołowi, własnemu sumieniu, biskupowi, przełożonym. Celibat to „pestka” przy posłuszeństwie. To posłuszeństwo jest decydujące dla całego kształtu życia księdza. Celibat łamią ci, którzy są nieposłuszni. Największym problemem w seminarium jest skryte życie na własną rękę. Wtedy wszystko może się zdarzyć. Wielkie pytanie: Jak pobudzić kleryków do wewnętrznej, duchowej aktywności, do ofiarnej miłości bliźniego? W seminarium jest wiele okazji do jej praktykowania. Po pierwsze, dawać świadectwo osobiste. A co dalej? To wymaga długiego rozeznania na poziomie seminarium, diecezji, kraju.

Czy wyobraża sobie Ojciec, że Kościół zmieni stanowisko wobec celibatu?

Proces łączenia celibatu i kapłaństwa trwał całe wieki. Sobór Trydencki uporządkował problem, zapisał w kanonach. Gdyby Kościół katolicki miał zrezygnować z celibatu, nie będzie to wcale proste. Tylko naiwni mogą myśleć, że wystarczy jeden podpis papieża. Łatwo Kościół rozbić, podzielić. Wszystko przecież w nim oparte jest na wolności. W wielu krajach zachodnich „lekkie decyzje” pewnych liturgistów posoborowych więcej w Kościele popsuło niż naprawiło. Ze zrozumieniem podchodzę do ludzi, którzy tęsknią za formami religijnymi, których doświadczyli w dzieciństwie czy w młodości. Nie można, ot tak, banalizować, lekceważyć tego, w co Kościół wrósł przez całe wieki i w co wrasta człowiek w ciągu całej historii swego życia. Nowoczesność – to nie jest kategoria ewangeliczna. Kościół ma być współczesny, ale nie według trendów kulturowo-medialnych ostatnich lat.

Łączenie kapłaństwa z celibatem jest praktykowane wśród księży diecezjalnych w Kościele prawosławnym czy u katolików obrządku wschodniego. Słyszymy o dobrych stronach takiego rozwiązania. Ale co stracimy, odchodząc od celibatu?

Wszystkie ludzkie rozwiązania mają dwie strony medalu. Jedni mówią o dobrych stronach żonatych księży, inni o dobrych stronach księży celibatariuszy. I tak trzeba mówić, bo taka podwójna jest tradycja Kościoła. Ale trzeba też mówić o „kosztach” w obu tych rozwiązaniach. A nade wszystko trzeba mówić o „powołaniu”, czego tak naprawdę Bóg chce od nas, dzisiaj. Jakie są znaki czasu, które świadczyłyby o tym, że Kościół winien zmienić swoją decyzję w sprawie dyscypliny celibatu? – Na pewno znakiem czasu nie jest owo nieustanne, do znudzenia, mielenie tego tematu przez media, także katolickie. To, że ludzie chętnie słuchają o księżowskim celibacie, wcale nie znaczy, że trzeba o nim ciągle gadać. Za mało mówi się o misyjności Kościoła, o ubóstwie na świecie, o urazach rasowych, narodowych, o wolności wewnętrznej itp.

Jaką wartość widzą wierni w celibacie?

Celibat daje kapłanowi wiarygodność, wzmacnia jego świadectwo wiary. Ksiądz daje wiernym czytelny znak, że gotów jest ze względu na Boga poświęcić wszystko, także to, co dla niego jako mężczyzny jest najcenniejsze – ludzką miłość, ojcostwo. To wielki, mocny znak. Stan życia w celibacie jest „wyższy”, ale nie w znaczeniu społecznej czy kościelnej godności, ale w sensie radykalniejszej służby. Wymaga więcej i właśnie dlatego Jezus mówi, że pojmują go tylko ci, którym to jest dane. Konsekwencją celibatu jest większa wolność, głębsza miłość. Ale taka wolność i miłość bardziej boli. W dyskusjach o celibacie zapominamy o łasce powołania.

Co robić w świecie, w którym ludzie wierzący mają świadomość, że są kontrkulturą wobec „głównego nurtu”, że płyną pod prąd?

Wrócić do najprostszych form modlitwy. W ostatnich latach na każdej niemal homilii zachęcam wiernych, choćby krótko, do uważnej codziennej modlitwy. Rano i wieczorem. Po prostu musimy się modlić. Wielu księży w czasie spowiedzi wypytuje szczegółowo o piąte, szóste czy siódme przykazanie, a nigdy nie pyta o pierwsze: „Słuchaj Izraelu. Pan Bóg nasz jest jedyny”.

Jeśli ktoś się nie modli, nie znajdzie w sobie siły do przestrzegania piątego, szóstego, i wszystkich innych przykazań. „Jeżeli Mnie miłujcie, zachowacie moje przykazania” – mówi Jezus. Na modlitwie uczymy się miłowania Jezusa. Modlitwa daje nam przejrzystość serca, która zaczyna się od elementarnej uczciwości. Modlitwa każe nam robić sobie rachunek sumienia z panowania nad naszymi emocjami, kontrolowania naszych namiętności. Każdy mężczyzna musi zmagać się z pokusą żądzy władzy, chciwości, stosowania przemocy, zmysłowości. To punkt wyjścia do poznawania, miłowania i naśladowania Jezusa. I to jest sednem życia chrześcijańskiego.

Co robić? Powracać do najprostszej ludzkiej życzliwości, do dzielenia się z innymi tym, co mamy; do współczucia, do troski o biednych. Dlaczego mówimy ciągle o celibacie, a tak mało – albo prawie wcale – nie mówimy o miłości do ubogich? Co jeszcze robić? Nabierać zdrowego dystansu (nie pogardy) do świata mediów, Internetu, konsumpcji, kłótni politycznych, aby się z nimi nie identyfikować. Gdy brakuje nam silnego oparcia w rodzinie, we wspólnocie czy w społeczeństwie, potrzebujemy większej wewnętrznej stabilności i samodzielności.

Rozmawiała Alina Petrowa-Wasilewicz

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
6°C Piątek
rano
13°C Piątek
dzień
14°C Piątek
wieczór
11°C Sobota
noc
wiecej »