Jeden z przywódców antyrządowych demonstracji, trwających w Tajlandii od miesiąca, uniknął w piątek aresztowania uciekając z otoczonego przez policję hotelu po linie, podczas gdy jego zwolennicy przetrzymywali dwóch oficerów policji.
Władze Tajlandii bez powodzenia próbują przerwać organizowane w Bangkoku protesty tysięcy zwolenników byłego premiera Thaksina Shinawatry, którzy domagają się odsunięcia od władzy obecnego szefa rządu Abhisita Vejjajivy, rozwiązania parlamentu i nowych wyborów.
Pół godziny przed dramatycznymi wydarzeniami w hotelu wicepremier Suthep Thaugsuban poinformował, że jednostki specjalne otoczyły SC Park Hotel w śródmieściu Bangkoku, w którym przebywali przywódcy protestów.
Jeden z nich, Arisman Pongruangrong, obwiązał się liną wokół pasa i zjechał po fasadzie z trzeciego piętra hotelu. Na dole czekał na niego wiwatujący tłum zwolenników, który odprowadził go do samochodu.
Arisman, była gwiazda muzyki pop, wspiął się następnie na czekający na niego samochód i oświadczył, że "czerwone koszule", jak nazywani są demonstranci, aby zapewnić mu bezpieczeństwo, wzięli jako zakładników dwóch oficerów policji.
"Chciałbym podziękować wszystkim, którzy mnie uratowali - pomogliście uratować demokrację" - powiedział.
Rzecznik policji potwierdził, że zwolennicy Arismana przetrzymują pułkownika i generała policji.
Policja początkowo otoczyła hotel i zablokowała wszystkie wyjścia, jednak musiała wycofać się z powodu przewagi liczebnej demonstrantów.
Tysiące "czerwonych koszul", pochodzących głównie z biednych regionów wiejskich, od 12 marca okupowało dwa miejsca w Bangkoku. Próba oczyszczenia jednego z nich doprowadziła do starć, w których w ostatnią niedzielę zginęło 24 ludzi a ponad 800 zostało rannych. Demonstranci wycofali się z tego miejsca w czwartek i skoncentrowali swoje siły w głównym centrum handlowo-hotelowym Bangkoku.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.