Premier Donald Tusk powiedział w środę, odnosząc się do zapowiedzi prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa o przekazaniu Polsce nieznanych dokumentów dotyczących Katynia, iż woli poczekać na fakty.
Prezydent Rosji poinformował w środę, że istnieją dokumenty dotyczące Katynia, które jeszcze nie zostały przekazane Polsce. Miedwiediew dodał, że polecił już przeprowadzenie stosownych procedur i przekazanie tych materiałów stronie polskiej.
"Te słowa są kolejnym znakiem i trzeba je traktować z jak najlepszą wolą, ale ja wolę poczekać na fakty, a nie na słowa, bo nie tracąc, broń Boże, cierpliwości uważam, że szczególnie po katastrofie w Smoleńsku słowa już nie wystarczą" - powiedział Tusk podczas konferencji prasowej, odnosząc się do zapowiedzi prezydenta Rosji.
Premier dodał, iż stanowisko Polski w sprawie dokumentacji katyńskiej jest niezmienne. "Nam nie chodzi o kolejne gesty w tej sprawie, chociaż je cenimy" - zaznaczył.
"Jestem ciekawy czy Rosja tę możliwość, jaką tragedia przyniosła, wykorzysta, poczekajmy na dalsze fakty" - podkreślił premier. Przypomniał, że obie strony deklarowały wcześniej, że smoleńska tragiczna katastrofa może "przynieść coś dobrego".
Tusk przypomniał, iż zarówno podczas spotkań z przywódcami Rosji przed 10 kwietnia, jak i w czasie spotkania z rosyjskim prezydentem w Krakowie przed pogrzebem Lecha Kaczyńskiego bardzo wyraźnie przedstawiał stanowisko strony polskiej w kwestii dokumentacji katyńskiej. Wskazał, iż prezydent Miedwiediew zapowiedział osobiste zaangażowanie w proces ujawniania tych dokumentów, które do tej pory nie były znane.
Miedwiediew zapowiedział przekazanie dokumentów stronie polskiej na konferencji prasowej w Kopenhadze, zrelacjonowanej przez rosyjską telewizję NTV.
"Archiwa katyńskie są otwarte. Istnieje jednak szereg dokumentów, które jeszcze nie zostały przekazane naszym polskim partnerom. Zleciłem przeprowadzenie odpowiednich prac i - po stosownych procedurach - przekazanie materiałów, które interesują naszych polskich kolegów" - oświadczył gospodarz Kremla.
Stronie polskiej nie została do tej pory przekazana tzw. białoruska lista katyńska. Są to nazwiska prawie 4 tys. Polaków zamordowanych przez NKWD w 1940 roku, najprawdopodobniej w Mińsku.
Także w środę Federalna Służba Archiwalna Rosji (Rosarchiw) po raz pierwszy udostępniła na swojej stronie internetowej dokumenty związane ze zbrodnią katyńską. Rosarchiw zaznaczył, że materiały te umieszczono w internecie na polecenie prezydenta Miedwiediewa.
"To dzisiejsze zdarzenie nie jest ujawnieniem nieznanych dokumentów, choć z punktu widzenia rosyjskich władz jest to rzeczywiście gest istotny, ale wewnątrz Rosji, a nie wobec Polski, bo jest maksymalnie szerokim upowszechnieniem dokumentacji, którą my znamy i posiadamy" - ocenił Tusk.
Wśród siedmiu udostępnionych w ten sposób dokumentów jest m.in. notatka ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii do Józefa Stalina z 5 marca 1940 roku. Uznaje ona polskich jeńców wojennych za "zdeklarowanych i nierokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej" i proponuje rozpatrzenie ich sprawy "w szczególnym trybie, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania". Rosarchiw opublikował również tekst podpisanej przez Stalina uchwały Biura Politycznego WKP(b) nr 144 z 5 marca 1940 roku, akceptującej propozycję Berii. Zamieszczono trzy kopie tego tekstu, zaczerpnięte z różnych archiwaliów.
Pozostałe trzy dokumenty na stronie internetowej Rosarchiwu mają charakter pomocniczy, zawierając wydawane od końca lat 50. decyzje władz w sprawie materiałów katyńskich.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.