Polityka amerykańska winna zrobić więcej, niż jedynie publikować raport o naruszaniu wolności religijnej. To opinia panelu zorganizowanego przez Departament Stanu po publikacji listy państw, które najpoważniej naruszają wolność religijną. Amerykańska Komisja ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej przy Kongresie USA od 1998 r. monitoruje sytuację wierzących na wszystkich kontynentach.
Obecnie na liście umieszczono pięć nowych, choć dobrze znanych krajów: Irak, Nigeria, Pakistan, Turkmenistan i Wietnam. Nie zmienia się natomiast lista stałych bywalców raportu: Birma, Chiny, Erytrea, Iran, Korea Północna, Arabia Saudyjska, Sudan i Uzbekistan.
Administracja prezydenta Baracka Obamy do tej pory nie zaakceptowała Raportu za ubiegły rok. Embargo finansowe i zbrojeniowe jest przestrzegane wobec krajów wymienionych w raporcie Departamentu Stanu, co nie zmienia faktu, że polityka amerykańska nie przyczynia się do poprawy sytuacji w tych krajach. Odnosi się wręcz wrażenie, że publikacja raportu nie zmienia nic.
Komisja Kongresu USA opracowała też listę obserwacyjną, na którą wpisano 12 krajów: Afganistan, Białoruś, Kubę, Egipt, Indie, Indonezję, Laos, Rosję, Somalię, Tadżykistan, Turcję i Wenezuelę. Zdarzają się w nich najpoważniejsze pogwałcenia praw człowieka, w tym wolności religijnej. Warto dodać, ze Amerykanie monitorują też sytuację w Polsce. Raport z 2009 r. na jej temat ma 11 stron. Sporo miejsca poświęca się zwrotowi organizacjom wyznaniowym majątku zagrabionego w czasach stalinowskich i do tej pory niezwróconego prawowitym właścicielom.
Oświadczenie w obronie Kizza Beigye podpisało 12 organizacji.
Chodzi o mające się odbyć w kwietniu uroczystości 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego
Na zagrożenia wynikające z takiego rozwoju sytuacji dla Rzymu zwróciła uwagę włoska Agenzia Nova.