Przedstawiciel rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) i polski ekspert wojskowy przebywają od wtorku w USA u producenta urządzeń nawigacyjnych z samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, badając je tam w ramach śledztwa ws. przyczyn wypadku.
Firma Universal Avionics w Redmond w stanie Waszyngton jest producentem systemu ostrzegania przed zderzeniem z ziemią TAWS oraz dwóch systemów nawigacji satelitarnej FMS (ang. Flight Management System), które były zainstalowane na pokładzie prezydenckiego Tu-154.
Polskiemu ekspertowi i przedstawicielowi MAK towarzyszy specjalista z amerykańskiego Krajowego Zarządu Bezpieczeństwa Transportu (NTSB), agencji federalnej badającej m.in. przyczyny katastrof lotniczych.
Jak powiedział PAP rzecznik NTSB Ted Lopatkiewicz, celem wizyty u producenta urządzeń jest odzyskanie z nich wszelkich danych, które mogły przetrwać katastrofę i ewentualnie mogą rzucić światło na jej przyczyny.
"Celem jest odzyskanie danych, jeśli to będzie możliwe. Rosjanie poprosili nas o taką pomoc. Producent ma najlepszą aparaturę, aby to zrobić" - powiedział Lopatkiewicz. "Zadaniem tych urządzeń nie jest rejestrowanie danych, tylko pomoc w kierowaniu lotem" - dodał.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.