Bardzo dobry gest, dobry krok, w dobrą stronę - w ten sposób marszałek Sejmu, pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski skomentował w sobotnim wideoczacie przekazanie mu przez prezydenta Rosji 67 tomów akt ws. Katynia.
Komorowski, który składa w Rosji dwudniową wizytę, wziął udział w sobotę w półgodzinnym wideoczacie. Rozmowę prowadził poseł PO Andrzej Halicki, który - w imieniu internautów - zadawał pytania łączącemu się ze studiem z Moskwy marszałkowi.
Wideoczat odbył się tuż po zakończeniu sobotniego spotkania Komorowskiego z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, który przekazał mu 67 tomów akt śledztwa, które w latach 1990-2004 w sprawie zbrodni katyńskiej prowadziła Główna Prokuratura Wojskowa FR.
Marszałek, mówiąc o tym, że przekazanie akt to bardzo dobry gest, zastrzegał, że "chcemy oczywiście i oczekujemy więcej". "Chodzi głównie o rehabilitację ofiar zbrodni katyńskiej, co powinno być zadaniem polityków rosyjskich" - tłumaczył.
Komorowski podkreślił, że Miedwiediew w dniu pogrzebu prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu zapowiedział "uruchomienie procesów zmierzających do odtajnienia dokumentów, które są w śledztwie rosyjskim, a dotyczą zbrodni katyńskiej".
W sobotę - jak dodał - zapowiedź tę zrealizował i przekazał 67 tomów dokumentów. "W tej chwili sprawdzamy, czy to są dokumenty po raz pierwszy dostępne stronie polskiej, czy też są różne, w każdym bądź razie trzeba to potraktować jako bardzo dobry gest, dobry krok, w dobrą stronę" - mówił Komorowski.
Jak powiedział, podczas sobotniej rozmowy prezydent Rosji obiecał zatelefonować do gubernatora Smoleńska z prośbą o zabezpieczenie terenu katastrofy prezydenckiego samolotu.
"Prezydent Miedwiediew obiecał wykonać telefon do gubernatora Smoleńska, tak aby ten teren katastrofy był mocniej chroniony, prawdopodobnie poprzez ogrodzenie tego terenu, aby osoby postronne tam nie mogły wchodzić" - powiedział Komorowski.
Marszałek dodał, że z prezydentem Rosji rozmawiał również o perspektywie relacji polsko-rosyjskich, które mogą być lepsze m.in. za przyczyną przeżycia wspólnego dramatu zbrodni katyńskiej. "Prezydent Miedwiediew wprost się odciął od przeszłości Rosji stalinowskiej i przekazał rosyjskiej opinii publicznej ogromną ilość informacji, dokumentów związanych z odpowiedzialnością systemu totalitarnego stalinowskiego za te zbrodnie" - powiedział.
Dodał, że poruszono również kwestię przyszłych relacji polsko-rosyjskich. "Zaprosiłem prezydenta Miedwiediewa. Zostało to przyjęte z życzliwością. Umówiliśmy się na potwierdzenie tej wizyty już po wyborach prezydenckich, bez względu na to, kto te wybory wygra" - zaznaczył.
Większość pytań podczas sobotniego czatu dotyczyła zbliżających się wyborów prezydenckich. Komorowski podkreślał, ze to nie nastroje żałobne po katastrofie pod Smoleńskiem, ale merytoryczna ocena kandydatów powinna być kluczem wyboru prezydenta RP.
"Wielkim wyzwaniem jest, żeby starać się o to, aby nie nastroje żałobne decydowały o wyniku wyborów prezydenckich, ale ocena dotychczasowych osiągnięć kandydatów, ich zdolności do prowadzenia spraw polskich oraz elementy programu" - mówił kandydat PO na prezydenta.
Pytany przez internautkę, jak zdjąć z kandydata PiS Jarosława Kaczyńskiego "nieprawdziwą maskę cierpiętnika", Komorowski odparł: "Trochę się to dokonuje ze względu na rosnące zaangażowanie pana Jarosława Kaczyńskiego w wybory, aczkolwiek ja zakładam absolutnie szczerą żałobę".
Dodał, że "logika kampanii wyborczej jest taka, jaka jest". "Już widać, że w tej roli czysto wyborczej pan Jarosław Kaczyński ma się coraz lepiej" - podkreślił.
Komorowski był też pytany o to, jak ocenia prezydenturę Lecha Kaczyńskiego.
"Wielokrotnie oceniałem ją krytycznie, głównie w tych aspektach, które wiązały się z wpływem jego brata, Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta" - powiedział marszałek. Przypomniał, że Lech Kaczyński rozpoczął swą prezydenturę od złożenia "słynnego raportu": "Panie prezesie, melduję wykonanie zadania". Słowa te Lech Kaczyński skierował do swojego brata, szefa PiS. "To był zły sygnał i złe tego skutki" - mówił Komorowski.
W jego ocenie, L.Kaczyński "miał wiele walorów, wiele zalet, ale niewątpliwie był bardzo uwikłany w lojalność wobec własnego brata".
Kandydat PO pytany, czy przewiduje debatę wyborczą z kandydatem PiS, odpowiedział: "Ja nie przewiduję, ale to może mieć miejsce".
"Uważam, że trzeba uszanować sytuację Jarosława Kaczyńskiego; jeżeli wystąpi do mnie o taką debatę, na pewno się od tego nie uchylę" - zadeklarował Komorowski. Jak ocenił, naturalna byłaby debata przed drugą turą wyborczą, o ile do niej dojdzie. "Ale i wcześniej jest to do rozważenia" - dodał.
"Widać, że klimat, nastrój taki żałobny sprzyjał PiS-owi" - w ten sposób Komorowski skomentował zebranie przez komitet wyborczy Jarosława Kaczyńskiego ponad 1 mln 650 tys. podpisów z poparciem dla kandydata PiS. Dlatego, jak mówił marszałek, tym bardziej dziękuje 770 tys. osób w Polsce, które podpisały się pod jego kandydaturą.
W ocenie kandydata PO, "nastrój żałobny w dalszym ciągu zwraca serca i umysły - na zasadzie emocji kompletnych - zdecydowanie w stronę PiS-u".
Internauci pytali też Komorowskiego o wprowadzenie euro w Polsce. "Nie traktuję tej sprawy ideologicznie, ale pragmatyczne. Uważam, że Polska może się szybciej rozwijać wtedy, kiedy wejdzie do strefy euro, w sytuacji, kiedy to Europa będzie się rozwijała gospodarczo. Dzisiaj Polska się szybciej rozwija w obecnych warunkach niż reszta Europy" - zaznaczył.
Komorowski zapowiedział, że po jego ewentualnym zwycięstwie w wyborach prezydenckich w swoją pierwszą wizytę uda się do Brukseli, Paryża i Berlina.
Jak mówił, wśród jego pierwszych inicjatyw ustawodawczych będzie projekt wprowadzający jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach samorządowych.
Jeden z internautów pytał kandydat PO, co jest ważniejsze: polityka gospodarcza czy historyczna. "Nie należy wybierać, czy warto myć ręce czy nogi. Polityka historyczna, jeśli jest dobrze uprawiana, może być niesłychanie przydatna także w nawiązywaniu kontaktów, tworzeniu klimatu sprzyjającego rozwiązywaniu problemów gospodarczych" - mówił Komorowski.
Marszałek był pytany, czy jako prezydent odtajni raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, by "przeciąć spekulacje, że są tam jakieś informacje na jego temat".
Komorowski powiedział, że nie zna tego raportu. "Mnie nie świerzbią palce, aby zajrzeć do kas pancernych prezydenta Kaczyńskiego, zakładam, że to przyszły prezydent będzie musiał zrobić, ale na razie nie wiem co tam (jest). Zakładam, że są różne dziwne bzdury, niemające nic wspólnego z rzetelną wiedzą na ten temat" - mówił marszałek.
Kandydat PO przekonywał, że powinni na niego głosować ci wszyscy, którzy "nie chcą kandydata PiS-u i powtórki z ostatnich lat, dziwnych meandrów IV RP".
Marszałek był też pytany, czy możliwe jest powołanie nowego prezesa NBP jeszcze przed wyborami prezydenckimi. "Jeśli się okaże, że jest możliwe dokonanie wyboru, dobrego, mocnego prezesa, to zawsze lepszy jest pełnokrwisty prezes, niż wiceprezes, bo to wzmacnia wiarygodność Banku Centralnego i wtedy się nie zawaham" - odpowiedział Komorowski.
"Jeżeli znajdę człowieka o odpowiednim doświadczeniu i umiejętnościach, i jeśli okaże się, że można wokół niego zbudować większość w Sejmie, to nie będę się wahał ani jednego dnia, tylko poddam to pod głosowanie. Bo osoba pełniąca obowiązki szefa państwa tylko wskazuje kandydaturę - decyduje parlament, jako całość" - tłumaczył marszałek.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.