Ratownicy Podhalańskiej Grupy GOPR po raz kolejny apelują o rozważne planowanie wycieczek i wszelkich aktywności górskich. Warunki w górach są nadal bardzo trudne. W Gorcach codzienni ratownicy są wzywani do poszkodowanych. W weekend pomagali snowboardziście i biegaczce.
"Z uwagi na bardzo duże opady śniegu, warunki na gorczańskich szlakach turystycznych są bardzo trudne. Codziennie odbieramy telefony od potrzebujących pomocy turystów" - powiedziała PAP w niedzielę wiceprezes Podhalańskiej Grupy GOPR Paweł Konieczny.
W niedzielę pomocy goprowców potrzebował snowboardzista, który zjeżdżający z góry Tobołów w Gorcach postanowił wybrać zielony szlak, który jest poza wyznaczoną strefą narciarską.
"Jadąc w głębokim śniegu najprawdopodobniej zahaczył lub uderzył w drzewo i doznał urazu kolana. 35-latek nie był w stanie samodzielnie zjechać na dół i za pomocą aplikacji ratunek poinformował ratowników GOPR o wypadku. Do poszkodowanego wyruszyły dwie ekipy ratowników na quadach i skuterach śnieżnych i po udzieleniu pierwszej pomocy, mężczyzna został przetransportowany na dół. Niektórzy użytkownicy stoków narciarskich są żądni większych wrażeń i wybierają jazdę poza wyznaczoną i przygotowaną przez ratrak trasę. Niestety czasami kończy się to nieszczęśliwym wypadkiem" - relacjonował PAP Konieczny.
Pomocy ratowników górskich potrzebowała także wycieńczona zawodniczka trenująca biegi na żółtym szlaku prowadzącym z Nowego Targu na Turbacz. Ratownicy GOPR przetransportowali młodą kobietę z objawami hipotermii pierwszego stopnia do Nowego Targu.
Na Turbaczu leży już 1,5 metra śniegu, ale miejscami zalegają wiele większe zaspy. Szlaki prowadzące na szczyt nie są przetarte z wyjątkiem szlaku żółtego.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.