Tam gdzie jest wojna, są nie tylko cierpiący, ale i ukryte interesy.
Tam gdzie jest wojna, są nie tylko cierpiący, ale i ukryte interesy. Na konfliktach zawsze ktoś zarabia – na progu piątego roku wojny w Jemenie wskazuje na to wikariusz apostolski Arabii Południowej bp Paul Hinder. Jego jurysdykcji podlega również Jemen. Ze względu na trwającą tam wojnę, nie ma on jednak dostępu do tego kraju.
Bp Hinder zauważa, że porozumienie pokojowe jest wciąż bardzo odległym marzeniem. Sytuacja w kraju jest tymczasem katastrofalna. Ludzie umierają nie tylko od pocisków, ale również z głodu i braku niezbędnych lekarstw. Zakończenia wojny nie ułatwia zaangażowanie obcych mocarstw, w tym m.in. Arabii Saudyjskiej i Iranu.
„Rozwiązaniem konfliktu w Jemenie mogłaby być nowa konstytucja, nadająca krajowi charakter federacji, w której różne części uzyskałyby pewną autonomię, przy zachowaniu jedności państwa” – uważa bp Hinder. Wskazuje jednocześnie, że wypracowanie takiego rozwiązania jest trudne w świecie arabskim, ponieważ preferuje on totalitaryzm władzy i nie potrafi iść na kompromisy. Zauważa jednocześnie, że Zachód uległ presji i totalnie przemilcza ten konflikt, mimo że w Jemenie trwa jeden z największych obecnie kryzysów humanitarnych na świecie. Stoją za tym niewątpliwie zyski czerpane z nielegalnego handlu bronią.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.