Pozostał z Syryjczykami w Homs, pomimo oblężenia i toczącej się wojny nie dlatego, że ich znał, ale że dla nich żył. Tymi słowami można określić życie o. Fransa Van der Lugta, holenderskiego jezuity, który prawie 50 lat przeżył w tym kraju. Mija 5 lat od jego śmierci.
Został zamordowany strzałem w głowę na progu swojego klasztoru. Życie swe poświęcił Syrii i jej mieszkańcom, zarówno chrześcijanom, jak i muzułmanom. Budował mosty porozumienia, pokojowej koegzystencji i przyjaźni. Właśnie rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.
Ks. Frans dzielił upartą nadzieję osób dotkniętych dramatem wojny, które zdecydowały się nie opuszczać swojej ojczyzny, jak mówił: „Bardzo ważne dla mnie jest nie popaść w rozpacz, ale zachować nadzieję, bo w ten sposób mogę coś znaczyć dla innych, mogę coś znaczyć dla każdego. Bardzo kocham Syryjczyków i dzieliłem z nimi wiele dobrych chwil. Teraz, kiedy ten lud cierpi, chciałbym z nim dzielić również cierpienia. Chcę być z Syryjczykami w strachu, w cierpieniu i śmierci, aby wraz z nimi zostać uwolnionym i przejść ze smutku do radości, ze śmierci do życia”.
Ks. Frans van der Lugt swoją obecnością wśród ruin domów, wszechobecnego cierpienia i bezlitosnej śmierci wołał o pokój dla kraju zniszczonego wojną trwającą nadal już od ośmiu lat. Dzisiaj Syria obchodzi 5. rocznicę jego śmierci. Jest to również moment, kiedy można otworzyć proces beatyfikacyjny kandydata i to właśnie zostało ogłoszone w czasie uroczystej Eucharystii, na którą przybyli liczni goście z całego kraju.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.