Pożar kościoła w Gołańczy został opanowany wczoraj wieczorem. Ogień pojawił się najprawdopodobniej przy organach na wieży kościoła, organista wymagał pomocy pogotowia.
Ogień na wieży kościoła w Gołańczy pojawił się w środę około godz. 17.15. . Z ogniem walczyło 17 zastępów straży pożarnej. W kościele zapaliły się organy.
"Mamy informację, że do organisty, który źle się poczuł, bo najprawdopodobniej przebywał dłużej w zadymionym pomieszczeniu, wezwano zespół ratownictwa medycznego, który udzielił mu pomocy" – podał oficer prasowy KP PSP w Wągrowcu (Wielkopolskie) Piotr Kaczmarek.
Pożar był dla wszystkich zaskoczeniem. Jak powiedział proboszcz parafii ks. Roman Lidziński, kwadrans wcześniej był przy kościele i rozmawiał z pracownikami firmy zajmującej się nagłośnieniem, którzy instalowali kolumny na zewnątrz świątyni. – Nie zauważyłem żadnego niebezpieczeństwa. Nie minęło 15 minut, a ksiądz wikariusz zaalarmował mnie, że kościół się pali. Kiedy wszedłem do środka, zadymienie było już bardzo duże. Zauważyłem, że tynki spadają z góry, a nad organami, na wysokości trzech, czterech metrów, jest już potężny ogień. Szczególnie ucierpiał chór, całkowicie zniszczone są zabytkowe 9-piszczałkowe organy z XVIII w. przeniesione tu ze starego kościoła – dodał proboszcz. Ta część świątyni przeszła gruntowny remont. Ponad dwa lata remontowano organy. Na chórze założono nową instalację elektryczną, położono podłogi, odmalowano wnętrze.
Informację jako pierwsze podało radio RMF-FM.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.