Alarm powodziowy dla powiatów: bielskiego, bieruńsko-lędzińskiego, cieszyńskiego, gliwickiego, pszczyńskiego oraz żywieckiego, a także dla Bielska-Białej, Gliwic i Zabrza ogłosił w środę rano wojewoda śląski.
To tereny i miasta najbardziej dotknięte powodzią w ubiegłych tygodniach. Wszędzie tam w ostatnich dniach alarm powodziowy już odwołano, w niektórych miejscach utrzymano tylko pogotowie przeciwpowodziowe.
Jak napisano w rozesłanym mediom komunikacie, wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, w środę ponownie ogłosił w tych miejscach alarm powodziowy, "mając na uwadze występujące silne opady deszczu oraz występujące przekroczenia stanów ostrzegawczych i alarmowych na posterunkach wodowskazowych".
Według wcześniejszych informacji służb kryzysowych, mimo iż w regionie od kilku dni padał deszcz, dotąd nie było zagrożenia powodziowego. Wody nie udało się jednak nadal wypompować z wielu zalanych miejsc - w Bijasowicach w gminie Bieruń zalewisko obejmuje ok. 230 hektarów.
Mieszkańcy powiatu bieruńsko-lędzińskiego, których domy są nadal podtopione lub zalane, są zaopatrywani w żywność, wodę pitną oraz środki dezynfekcyjne. Tam też pozostaje najwięcej osób ewakuowanych - dotyczy to 2334 osób. Kilkanaście osób wciąż nie wróciło do swoich domów w powiatach pszczyńskim oraz bielskim.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.