W Mali doszło do kolejnej masakry. W nocy z niedzieli na poniedziałek uzbrojony oddział zaatakował wioskę należącą do plemienia Dogonów. Zginęło niemal sto osób, w tym co najmniej 20 dzieci.
Jak zauważa znawca tego regionu Marco Cochi, w tym subsaharyjskim kraju mamy do czynienia z postępującą eskalacją konfliktu między muzułmańskim ludem Fulani i w większości chrześcijańskimi Dogonami. W dużej mierze odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponosi wspólnota międzynarodowa, która nie interesuje się tym regionem świata, wydając go w ręce islamistów, którzy podsycają wewnętrzne konflikty – mówi Marco Cochi.
“Cała ta kryzysowa sytuacja ma swoje uprzednie przyczyny – powiedział Radiu Watykańskiemu Marco Cochi. - Badania przeprowadzone w tym regionie, w sposób jednoznaczny wskazują na pogłębiające się ubóstwo, brak szkolnictwa, a przede wszystkim źle funkcjonujące państwa tego regionu, czyli Burkina Faso, Mali i Niger, które nie są w stanie zaspokoić najbardziej podstawowych potrzeb tych społeczności. Wszystkie te przyczyny popchnęły miejscową ludność w ręce dżihadystów, zmusiły ją do tego skrajnego wyboru.”
"Obecnie przechodzimy przez zmianę technologiczną, która całkowicie odmieni kulturę."
"Obecnie przechodzimy przez zmianę technologiczną, która całkowicie odmieni kulturę."
"Nie wystarczy wyznawać wiarę, trzeba angażować się na rzecz dobra."