Nie zrezygnuję z zasady, żeby nie używać wiary jako sztandaru politycznego – mówi w wywiadzie dla KAI marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Dla kandydata na prezydenta RP wzorcem w dziedzinie regulacji bioetycznych, w tym in vitro, są rozwiązania niemieckie, wprowadzone przez tamtejszą chrześcijańską demokrację. Pytany o polską debatę w tej sprawie ubolewa, że wciąż obecne są w niej „opary szaleństwa”. Komorowski wskazuje też na priorytety swojej ewentualnej prezydentury zarówno w wymiarze krajowym jak i w polityce zagranicznej, stawiając m.in. na odnowienie Trójkąta Weimarskiego.
Publikujemy pełną treść wywiadu:
KAI: Panie Marszałku, gdyby wygrał Pan wybory prezydenckie, to w jaki sposób chciałby Pan pełnić tę funkcję? Czym różniłaby się Pańska prezydentura od poprzedniej? Co Pan najbardziej cenił u Lecha Kaczyńskiego?
Bronisław Komorowski: Rolę prezydenta Rzeczypospolitej postrzegam jako zwornika całego narodu i państwa. Winien być czynnikiem sprzyjającym budowaniu wspólnoty obejmującej Polaków o różnych poglądach i sympatiach, czy nawet antypatiach natury politycznej. Jak do tej pory nie było to możliwe. Może poprzedni prezydenci nie chcieli podjąć się tego zadania, a może był to skutek zbyt świeżych, zbyt głębokich poranień wyniesionych z okresu komunizmu.
Odnoszę wrażenie, że ostatni prezydent miał potencjał budowania takiej wspólnoty, ale chyba mu na to nie pozwolono. Lech Kaczyński nie był przecież człowiekiem charakteryzującym się jakąś polityczną zaciekłością. Ale uniemożliwiono mu odegranie roli budowniczego wspólnoty obejmującej wszystkich rodaków, a nie tylko określonej partii czy zwolenników własnego brata. Wielka szkoda, że tak się stało, gdyż w mojej opinii sytuacja w Polsce dojrzała do tego, aby prezydentura była zwornikiem wspólnoty narodu jako całości. Nie tylko wspólnoty wyniesionej z przeszłości, ale także wspólnoty otwartej ku przyszłości.
Prezydent winien występować ponadto jako czynnik wyznaczający dalekosiężne, ogólnonarodowe cele.
KAI: Jakie konkretnie?
Dwa są najistotniejsze. Po pierwsze modernizacja Polski, ale w zgodzie z naszą rodzimą tradycją i tożsamością naszej kultury. Celem winno być osiągniecie takiego poziomu zamożności i rozwoju gospodarczego, który odpowiadałby średniej w krajach starej Unii Europejskiej.
Po drugie prezydentura winna wiązać się ze służbą na rzecz współpracy a nie ciągłego konfliktu. Prezydent winien występować w roli czynnika szukającego wspólnego „politycznego minimum” pomiędzy partiami oraz głównymi elementami władzy państwowej. Taka właśnie jest rola prezydenta, zaś nie jest nią występowanie w roli uczestnika sporu. Tu nie chodzi o spór o krzesło, samolot czy podobne rzeczy, tylko o to czy prezydent stara się proponować konsensus w sprawach najistotniejszych jak np. określone reformy po to, aby przyspieszyć rozwój Polski.
A więc chodzi mi o prezydenturę współpracy, budowania jedności a nie dzielenia Polaków.. W takim duchu – pełniąc obowiązki prezydenta – powołałem Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Po raz pierwszy jest to rada obejmująca także szefów partii politycznych, w tym i opozycyjnych.
KAI: A w sferze polityki zagranicznej?
W polityce zagranicznej jest kilka kierunków bardzo istotnych. Pierwszym powinno być wzmocnienie polskiej pozycji w Unii Europejskiej. Unia dla nas jest wielką cywilizacyjną i polityczną szansą. Do tego przekonania dojrzał w końcu także Jarosław Kaczyński. Kluczem do mocnej pozycji Polski w Unii Europejskiej jest dobra współpraca z najsilniejszymi państwami w Unii. Polska ma do odegrania rolę lidera nie tylko wśród nowych krajów UE, ale i całego regionu Europy środkowej. Stawiałbym więc na odnowienie Trójkąta Weimarskiego. Powinna nastąpić tu intensyfikacja współpracy parlamentarnej jak i kontaktów głów państw, co niestety zostało zmarnowane, m.in. ze względu na nienajlepsze zachowania strony polskiej. Wzmocnienie współpracy w ramach tego trójkąta wzmocni naszą pozycję w Unii Europejskiej.
Po drugie, powinna być podtrzymana linia nakierowana na budowę jak najlepszych relacji z naszymi sąsiadami. W tym się mieści także stosunek do Rosji. Celem winno być wykorzystanie tej szansy, jaka ostatnio się pojawiła, na przyspieszenie procesów pojednania polsko-rosyjskiego. Oczywiście z uznaniem faktu, że nie będzie to ani proste ani szybkie. Jednak grzechem byłoby nie skorzystać z tej atmosfery jaka wytworzyła się po katastrofie smoleńskiej. Doskonale wyczuwa to także Kościół w Polsce jak i rosyjska Cerkiew, pracując wspólnie nad dokumentem o wzajemnym pojednaniu.
W stosunku do Białorusi ważne jest – na ile się da – wspomaganie procesów demokratyzacji. Niezbędne jest utrzymanie dotychczasowego kursu wobec Ukrainy – pomimo zmian jakie tam zaszły – i zachęcanie tego państwa do wiązania się z Zachodem.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.