Dopiero realne zagrożenie sprawia, że ujawniają się jednostki wybitne, zdolne do zachowań heroicznych.
Od pewnego czasu chodzi mi po głowie, by tym cotygodniowym komentarzom, czy – jak kto woli – felietonom, nadać wspólny tytuł. Widziane z kąta. Nie wiem, co mogą sądzić o tym czytelnicy, ale mnie pomysł wydaje się dobry. Raz, że nie trzeba wymyślać tytułów. Dwa, że czytelnik z czasem przyzwyczai się i będzie do kąta zaglądał. Trzy – tytuł w jakiś sposób uzasadni punkt widzenia autora. Siedzi w kącie i patrzy. (Niektórzy dodają jeszcze pisze, podkreślając słowo jeszcze.)
Weźmy choćby ostatnie dni. Ksiądz Stopka o konieczności obrony Kościoła pisze. Internauci stawiają mu pytania, a ja spoglądam przez okno. Zboże faluje, sianokosy w pełni, młode ptaki uczą się latać, lud Boży po staremu w czerwcowe niedziele Mszę od Kochajmy Pana zaczyna. Gdzie ta powodująca konieczność obrony wojna? Rozmyślając przyłapałem się na tym, że myślę o innej wojnie. Niby historia, ale podobno ona uczy życia. „Kurier z Warszawy” Jana Nowaka-Jeziorańskiego. W czasie akcji dywersyjnej wpadł jeden z żołnierzy, a gestapo osadziło go w słynnej rotundzie w Toruniu. Tylko jedno rozwiązanie wchodziło w grę. Ucieczka. By ją umożliwić trzeba było przeszmuglować do więzienia włos angielski. Poproszony o pomoc adwokat zauważył na samym początku, że sprawa jest trudna i nietypowa, bo to podstawowe narzędzie pracy jego klientów. Jakież było zdziwienie autora książki i adwokata, gdy następnego dnia na stole leżało kilka sztuk unikalnego narzędzia. Wie pan – tłumaczył prawnik – gdy moi klienci dowiedzieli się, do jakich celów ma być użyty ten włos, dostarczyli kilka sztuk na wypadek, gdyby jeden nie dotarł do zainteresowanego. Nie muszę chyba pisać, że cała akcja zakończyła się powodzeniem.
Na wykładach z socjologii niegdyś mówiono, że społeczeństwo zasadniczo składa się z trzech grup. Dwa procent stanowią ludzie wybitni, kolejne dwa lokuje się na granicy wszelkich patologii, a pozostałą część stanowią ludzie nie starający się zbytnio o wychylenie ponad przeciętną. Jest zrozumiałe, że w sytuacji potyczek słownych oni stanowią większość reprezentatywną. Dopiero realne zagrożenie sprawia, że ujawniają się jednostki wybitne, zdolne do zachowań heroicznych. Niewiadomą jest tylko kto stanie w pierwszym szeregu. Być może, ze zdumieniem w oczach, odkryjemy tam brak wielu wielkich i z jeszcze większym zdumieniem zobaczymy paru rzezimieszków, oddających życie za wielką sprawę. Ale – powtarzam – to okaże się dopiero w sytuacji realnego zagrożenia.
Pan Szymon Hołownia pod tekstem Księdza Artura był się dopisał. Jedną, pewnie niezbyt odkrywczą myśl mu zadedykuję. Niezbyt odkrywczą, bo nie ja to wymyśliłem, aczkolwiek bardzo mi się spodobało. W ostatnim numerze kwartalnika Pastores jest tekst Księdza Mirosława Nowosielskiego o instytucjach, które na nikogo nie czekają. Co prawda autor próbuje odpowiedzieć na pytanie dlaczego księża nie lubią odwiedzać różnych instytucji diecezjalnych, ale przez analogię jego wnioski z powodzeniem można rozciągnąć na kontakty tychże instytucji z mediami.
Wracając do wstępu. Nie twierdzę, że z mojego kąta (czytaj puszczy w środku Polski) widać lepiej. Z pewnością widać inaczej. Czasem warto ten inny punkt widzenia uwzględnić. Wtedy zamiast niepotrzebnej wojny mamy twórczą dyskusję. Być może zaowocuje ona tym, że w pewnym momencie Kościół nie będzie potrzebował obrony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.