Do symbolu walki między tym, co Jan Paweł II nazwał cywilizacją śmierci i kulturą życia porównał śmierć Vincenta Lamberta prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia Jakub Bałtroszewicz.
Obrońca życia skomentował w ten sposób wydarzenie sprzed kilku dni, gdy na skutek decyzji sądu, dziewięć dni po odłączeniu od aparatury podtrzymującej życie, śmierć głodową poniósł sparaliżowany mężczyzna, pacjent Kliniki Uniwersyteckiej w Reims we Francji. Bałtroszewicz zastanawia się, czy prawo niosące śmierć jest nadal prawem.
Zdaniem prezesa PFROŻ, Lambert „wbrew powszechnym opiniom nie został on odłączony od aparatury podtrzymującej życie, by w ten sposób umrzeć, ale zaprzestano mu podawać wodę i pożywienie, doprowadzając do śmierci z głodu i odwodnienia”.
„Zrobiono to mimo, iż wiele placówek medycznych na całym świecie (w tym słyszałem przynajmniej o jednej w Polsce) zadeklarowały transport i przyjęcie Vincenta na własny koszt, by kontynuować jego opiekę i leczenie. Francja pozostała głucha na błagania jego rodziców i apele wielu instytucji, i doprowadziła do jego śmierci” – napisał w newsletterze adresowanym do przyjaciół Fundacji. „Jego śmierć staje się niejako symbolem walki między tym, co Jan Paweł II nazwał cywilizacją śmierci i kulturą życia” – dodał.
Bałtroszewicz przypomniał, że wiele placówek medycznych na całym świecie zadeklarowały transport i przyjęcie Vincenta na własny koszt, by kontynuować jego opiekę i leczenie. „Francja pozostała głucha na błagania jego rodziców i apele wielu instytucji, i doprowadziła do jego śmierci” – zauważa, że Vincent umarł „zgodnie z prawem”. „Ale czy prawo, które niesie śmierć, jest naprawdę prawem?” – pyta jednocześnie autor.
„Czy Temida pozostała ślepa, a sprawiedliwości stało się zadość? Jedną z najbardziej wstrząsających rzeczy, które odkryłem będąc przed 25 laty po raz pierwszy w Auschwitz, jest ta, że wszystko, co tam zrobiły nazistowskie Niemcy, było legalne. Nigdy nie zapomnę pokoju przy bramie straceń, w którym zbierał się sąd, który skrupulatnie prowadził księgę, gdzie jedynym wyrokiem był wyrok śmierci” – kontynuuje i podkreśla, że „zło pozostaje złem, nawet gdy większość mówi inaczej, a nawet wtedy, gdy prawo mówi inaczej”.
„Chciałbym i życzę nam wszystkim, by pewnego dnia w przyszłości z takim niedowierzaniem jak my czytamy o zbrodniach przeszłości, czytano o aborcji czy przymusowej eutanazji. Życie jest i pozostanie jedyną nadzieją. Jeżeli zwycięży śmierć, to nie ma dla nas przyszłości” – podsumował prezes zarządu Fundacji „Jeden z Nas”, pierwszej polskiej organizacji pro-life mającej status lobbysty w instytucjach UE. Fundacja prowadzi portal www.jedenznas.pl i współtworzy z Uniwersytetem Papieskim Jana Pawła II w Krakowie pierwszą w Polsce Poradnię Bioetyczną (www.poradniabioetyczna.pl).
Vincent Lambert, 42-letni mężczyzna, na skutek wypadku w 2008 r. został sparaliżowany. Żył przez 11 lat w stanie minimalnej świadomości. Na wniosek żony i lekarzy, wbrew prośbom rodziców, którzy chcieli go przenieść do ośrodka opieki, francuski wymiar sprawiedliwości wydał zgodę na jego uśmiercenie. Zmarł 11 lipca, dziewięć dni po tym, jak został odłączony od sztucznego nawodnienia i odżywiania.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.