Znajdująca się na kolanach Wenezuela, po raz kolejny cierpi z powodu braku dostaw prądu.
Nierozwiązane problemy z liniami elektrycznymi nękają kraj już od końca lat 90-tych. Nie funkcjonuje komunikacja miejska, pojawiają się problemy z przechowywaniem żywności. Miejscowa ludność nie widzi szans na lepszą przyszłość.
Wiele osób przyzwyczaiło się do braków, wiele innych doprowadziły do ucieczki z kraju, albo do życia w nieludzkich warunkach – mówi wiceprezes Stowarzyszenia Latynoamerykańskiego we Włoszech (ALI). Assunta Maria Di Pino zwraca uwagę, że włoskie stowarzyszenie od lat przekazuje donacje na rzecz wenezuelskiej Caritas i innych pozarządowych organizacji. Pomoc zakłada głównie dostawy leków, które w Wenezueli są trudno dostępne. Ludzie jednak coraz częściej tracą nadzieję.
Mówi Maria Di Pino:
“Najsmutniejsze jest to, że ludzie są zrezygnowani. Widzę to po rozmowach z moim bratem, który mieszka w Wenezueli, rozmów, które głęboko mnie uderzyły. Wiele lat temu zauważyłam w nim i wielu innych ludziach, których znam, całkowitą rozpacz, tylko zgryzota w mowie i opowieściach o tym, co przeżyli – mówi Assunta Maria Di Pino. – Dziś natomiast zamiast tego jest w nich coś w rodzaju rezygnacji. Mówią tak: «Zgasło światło? To nie ma znaczenia. Odcięto wodę? Znajdziemy rozwiązanie, napełnimy pojemniki, wannę ...». Nie widzą wyjścia z tej sytuacji, a to najbardziej mnie zasmuca.”
Wiceprezes włoskiej organizacji zwraca także uwagę na kompletną dewaluację lokalnego pieniądza. Bolívar został wyparty przez dolara i tylko w tej walucie można kupić coś w sklepie. Przez to także w kraju panuje niedożywienie. Przeciętny dorosły Wenezuelczyk w ostatnich latach schudł od 10 do 12 kg. Podobnie rzecz ma się z dziećmi, których rodzice często nie mają pieniędzy nawet na mleko.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.