124 osoby potrzebowały pomocy ratowników TOPR od początku wakacji - powiedział PAP ratownik TOPR Kamil Suder. To więcej o 15 proc. niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Ratownik dodał, że 44 poszkodowanych w tym okresie odniosło ciężkie obrażenia. Dwóch turystów zmarło na skutek nagłego zachorowania, natomiast nie doszło do żadnego śmiertelnego wypadku – ocenił ratownik.
Z kroniki prowadzonej przez TOPR wynika, że niejednokrotnie pomocy ratowników w górach wzywają osoby zupełnie nieprzygotowane do górskich wędrówek. 30 czerwca ratownicy zostali wezwani przez turystkę skarżącą się na ból kolana. Kiedy czterech ratowników zniosło poszkodowaną na noszach z Przełęczy Między Kopami do Doliny Jaworzynki i dalej samochodem terenowym dotarli do Kuźnic, kontuzjowana oświadczyła, że rezygnuje z dalszej pomocy i samodzielnie poszła w swoją stronę.
Tego samego dnia do centrali TOPR zadzwonił turysta informując, że wraz ze swoją znajomą są na Koziej Przełęczy, a jego partnerka jest bardzo zmęczona i nie jest w stanie kontynuować wycieczki. Ratownicy z pokładu śmigłowca desantowali się w pobliżu turystów, wciągnęli ich na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowani na Morenę Czarnego Stawu.
Innym razem tajemnicze wezwanie dotarło do ratowników górskich 4 lipca. Wówczas wieczorem, centralę TOPR powiadomili gospodarze schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, że przed chwilą dotarła tu 13-letnia Litwinka, która podczas wędrówki zgubiła się rodzicom. Ratownicy skontaktowali się telefonicznie z jej ojcem, który powiedział, że stracił dziecko z oczu na Kasprowym Wierchu, który jest oddalony od schroniska o cztery godziny wędrówki bardzo trudnym szlakiem przez grań Tatr. Dziewczynkę ratownicy sprowadzili do Wodogrzmotów Mickiewicza, gdzie spotkała się z ojcem. Ratownicy zastanawiają się jak 13-latka samodzielnie dotarła z Kasprowego Wierchu do Doliny Pięciu Stawów Polskich, tym bardziej, że najkrótszy szlak jest zamknięty na odcinku Świnica–Zawrat.
Sporo szczęścia miał też turysta, który w Tatrach przetrwał noc z 12 na 13 lipca. Mężczyzna wędrując w trudnych warunkach pogodowych, zgubił się w rejonie Cubryny. Dodatkowo w przepaść spadł mu plecak z telefonem komórkowym. Turysta przeczekał noc na skalnej półce, a rano zaczął wołać o pomoc. Wołanie usłyszał przypadkowy turysta, który wezwał ratowników, a ci ewakuowali poszkodowanego i na pokładzie śmigłowca przetransportowali do Zakopanego.
Do nietypowego zdarzenia doszło 30 lipca. Wówczas późnym popołudniem do centrali TOPR zadzwonił turysta informując, że znajduje się na grani Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego. Wyjaśnił on, że spadł mu plecak i przy próbie dojścia do niego utknął w eksponowanym terenie, z którego nie może się ruszyć. Ratownicy na pokładzie śmigłowca dotarli do poszkodowanego, wciągnęli go na pokład maszyny i przetransportowali do Zakopanego.
Tatry należą do najliczniej odwiedzanych przez turystów miejsc w naszym kraju. Rocznie najwyższe góry w Polsce odwiedza niemal 3,5 mln turystów, a największą popularnością cieszy się Morskie Oko. W Tatrach dostępnych jest 275 km znakowanych szlaków o różnych stopniach trudności: od bardzo łatwych po bardzo trudne. Są znakowane pięcioma kolorami: czarnym, czerwonym, zielonym, niebieskim, żółtym. Kolory nie wskazują jednak trudności szlaku, jak niejednokrotnie błędnie uważają turyści.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.