Nadszedł czas, by misjonarze afrykańscy przybyli do Europy - mówi metropolita Dakaru abp Benjamin Ndiaye.
To on był kompozytorem pieśni z Keur Moussa?
- Tak to on był kompozytorem. Grał też na korze. Najpierw zgromadził tradycyjnych muzyków grających na tym instrumencie, aby się od nich uczyć. Udało mu się ulepszyć korę, dodając do niej klucze, co pozwoliło na łatwiejsze i szybsze jej strojenie (wcześniej robiono to zwykłym patykiem).
Rozmawiamy tuż przed wizytą papieża Franciszka w Mozambiku, na Madagaskarze i Mauritiusie. Poszerzmy więc nasze spojrzenie na cały kontynent afrykański. Czy możemy mówić o jakiejś specyfice Kościoła w Afryce? Co ma on do zaoferowania Kościołowi na innych kontynentach?
- W 1994 roku, na pierwszym zgromadzeniu Synodu Biskupów poświęconym Afryce przeważał obraz i pojęcie teologiczne „Kościoła - rodziny Bożej”. Chciano położyć nacisk na wspólnotowy charakter życia mieszkańców Afryki, którzy są przywiązani do rodziny, do szacunku dla życia. Ale zwracam uwagę na fakt, że wypracowano zrównoważoną formułę, która nie mówi jedynie o „Kościele - rodzinie”, tylko o „Kościele - rodzinie Bożej”. Punktem odniesienia nie są tu nasze rodziny, lecz rodzina doskonała, Rodzina Trynitarna: Ojciec, Syn i Duch Święty.
Pamiętajmy, że w czasie, gdy uczestnicy Synodu rozmawiali w Watykanie o „Kościele - rodzinie Bożej”, w Rwandzie szalała tragedia ludobójstwa. Papież Jan Paweł II w posynodalnej adhortacji „Ecclesia in Africa” pisał o idolatrii grupy etnicznej. Przestrzegał: uważajcie na swe więzi społeczne, plemienne, które mogą wykluczać innych. „Kościół - rodzina Boża” jest miejscem integracji dla wszystkich. Jak mówi św. Paweł: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28).
Myślę, że ten wymiar wspólnotowy jest ważny. Chciałbym go jednak zrównoważyć czymś innym, co stanowi wyzwanie, które Afryka musi podjąć. Wspólnota jest dobra, ale tworzą ją ludzie. Nie może być tak, że wspólnota uniemożliwia im wyrażanie samych siebie w swojej oryginalności i w wolności. Jesteśmy w trakcie szukania tej równowagi, moim zdaniem koniecznej do tego, by doceniać również osoby i by były one szanowane we wspólnocie.
Afryka wciąż potrzebuje misjonarzy zagranicznych, ale sama zaczęła już „eksportować” księży. W zachodniej Europie, gdzie brakuje kapłanów, są parafie obsługiwane przez afrykańskich duchownych. Podobnie jest w Stanach Zjednoczonych.
- Niedawno podpisałem protokół o partnerstwie archidiecezji dakarskiej z jedną z diecezji we Francji, w której pracuje trzech naszych księży-misjonarzy. Uważam to za normalne. Otrzymaliśmy Ewangelię od żywotnych wspólnot w Europie, które wysłały do nas misjonarzy. Teraz nadeszła nasza kolej. Zwracamy to, co wcześniej otrzymaliśmy. Uważam, że taki jest właśnie sposób życia Kościoła. Są wspólnoty przeżywające porę nieurodzaju, podczas gdy inne doświadczają pory urodzaju. I vice versa. Św. Paweł pisze do Koryntian, by jeśli mają coś w nadmiarze, dali tym, którzy cierpią niedostatek (por. 2 Kor 8,14). W ten sposób wszystko się równoważy. Wzajemne dzielenie się w Kościele jest, moim zdaniem, czymś bardzo ważnym. Dziś nadszedł czas, by misjonarze afrykańscy przybyli do Europy. To mieści się w normalnym porządku rzeczy. Oczywiście, trzeba ich przygotować do tej misji, która jest niełatwa i wymagająca. Widziałem tych księży przy pracy. Każdy z nich musi obsłużyć wiele kościołów.
Jaki jest sekret waszego duszpasterstwa powołaniowego?
- To Bóg daje powołania. Także dziś powołuje On młodych ludzi. A wielkoduszna odpowiedź na jego wezwanie pomaga innym przeżywać swoją chrześcijańską tożsamość.
Czy jest jakiś sekret duszpasterstwa powołaniowego w Afryce? Nie wiem. Ale na przykład w mojej archidiecezji takie duszpasterstwo istnieje w każdej parafii. Członkowie komitetu powołaniowego spotykają się raz w tygodniu, by modlić się o powołania. A kiedy zrodzą się one w parafii - czy to kapłańskie, czy zakonne męskie lub żeńskie - zadaniem komitetu jest towarzyszenie tym młodym ludziom, oczywiście pod opieką miejscowego duszpasterza. Doświadczenie tej solidarności ma wpływ na wspieranie powołania.
Obecnie przeżywamy okres pomyślny powołaniowo. Korzystajmy z tego, okazując naszą solidarność tam, gdzie jest potrzebna. Pamiętajmy jednak, że Kościoły, które miały gwałtowny wzrost liczby powołań, znalazły się później w dołku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.