Po ćwierćfinale mistrzostw Europy, w którym Polacy pokonali Niemców 3:0, powiedzieli:
Vital Heynen (trener reprezentacji Polski): "To spotkanie nie było długie, ale uważam, że mogliśmy lepiej realizować założenia przedmeczowe. Stres sprawia jednak, że trudno to robić. Widać to było po obu stronach. Były zaskakujące błędy, ale nie można się na tym koncentrować, tylko grać dalej i to przeczekać. Wynik może sugerować, że to był łatwy mecz. Nie zagraliśmy dobrze, ale mądrze i o to mi chodziło. Zdenerwowanie było też efektem tego, że niektórzy z naszych zawodników nie mają doświadczenia w grze na tym etapie ME, a to ważne, nawet jeśli są już mistrzami świata. Dlatego uważam, że nasza drużyna zrobiła ogromny krok naprzód mentalnie".
Paweł Zatorski (libero reprezentacji Polski): "Mimo że te wszystkie mecze wyglądają na niezbyt trudne, to dajemy w nich z siebie wszystko. Trudno jest przejść obojętnym obok takiego meczu przy pełnych trybunach, na których zasiada pełno naszych wspaniałych kibiców. Jesteśmy tak pozytywnie zmęczeni. Mówiąc pół żartem, pół serio musimy przeprosić kibiców, że tym razem w jednym z setów pozwoliliśmy przekroczyć rywalom granicę 20 punktów. A tak na poważnie, to spodziewaliśmy się, że będziemy długo grać z Niemcami. Wiemy, że zaoszczędzenie sił będzie procentowało później na naszą korzyść. Przełomowy moment nastąpił w połowie pierwszego seta, rywale wówczas pękli. To było dziwne dla nas o tyle, że we wcześniejszych spotkaniach na tym etapie mieliśmy kilka punktów przewagi, a tu tak nie było. Pomogło nam jednak w trudniejszym momencie nasze doświadczenie. Cieszymy się z awansu, ale sam półfinał nie jest naszym celem w tej imprezie. Nasza radość jest więc stonowana".
Maciej Muzaj (atakujący reprezentacji Polski): "Pozornie może sprawiałem wrażenie nieco zdenerwowanego, ale to były raczej emocje, kiedy coś mi się nie udało, ale wówczas zawsze miałem wsparcie w kolegach. Grało mi się dobrze, może jeszcze były jakieś rezerwy, ale to na dzisiaj wystarczało. Drużyna też się spisała znakomicie. W kolejnych meczach, jeszcze większej wagi, jestem przekonany, że będzie jeszcze lepiej. Teraz przed nami podróż, kolejna, ale już do tego przywykliśmy i nie robimy z tego problemu".
"Na pewno był to nasz najbardziej wymagający rywal jak na razie. Momentami było ciężko, ale graliśmy w miarę równo przez całe spotkanie i nie pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele" - zaznaczył na wstępie oceny poniedziałkowego meczu Mateusz Bieniek.
Zgodził się, że jedynym fragmentem spotkania, w którym srebrni medaliści poprzedniej edycji czempionatu Starego Kontynentu mieli szansę zagrozić biało-czerwonym, było ich prowadzenie 12:10 w pierwszej partii.
"Potem jednak było parę naszych asów serwisowych i kilka złych przyjęć po stronie rywali i dogoniliśmy ich" - wspominał.
Jak dodał, wraz z kolegami z drużyny spodziewał się, że Niemcy postawią na bardzo mocną zagrywkę.
"Wiedzieliśmy, że postawią wszystko na jedną kartę, bo nie mają nic do stracenia. Tak też zrobili, ale też psuli masę tych zagrywek, szczególnie flotem. To, co wyprawiali... Bardzo ułatwili nam tym zadanie" - podsumował.
Z odbiorem serwisów Polaków nie radził sobie z kolei znany z Jastrzębskiego Węgla Christian Fromm.
"Chyba Niemcy lepiej zaczęli grać od momentu zejścia Fromma z boiska. Zaczęli lepiej przyjmować, bo on był łatwym celem wcześniej naszych zagrywek" - przyznał środkowy.
Dodatkowym atutem biało-czerwonych w tym spotkaniu była postać Vitala Heynena. Ich trener w latach 2012-16 prowadził niemiecki zespół i znał dobrze większość zawodników.
"Nigdy nie mieliśmy tak dużego +game planu+ jak przed tym meczem. Książeczka Vitala była przeogromna" - podkreślił Bieniek.
Gwiazdą drużyny Andrei Gianiego jest Gyorgy Grozer, który przed turniejem miał dłuższą przerwę spowodowaną kłopotami zdrowotnymi. Na początku turnieju zaś był oszczędzany z powodu kontuzji łydki. Przed ćwierćfinałem były zawodnik Asseco Resovii Rzeszów zastrzegł, że jest daleki od swojej najlepszej formy. W poniedziałkowy wieczór co prawda nie błyszczał na zagrywce, ale był bardzo skuteczny w ataku.
"To jest tej klasy zawodnik, że należy się spodziewać po nim takiej gry. Od kilku lat udowadnia, że jest jednym z najlepszych atakujących na świecie" - zaznaczył środkowy biało-czerwonych.
Na pytanie, czy spakował się przed tym meczem już do Lublany, gdzie Polaków w czwartek czeka mecz półfinałowy, zaprzeczył. "Nie chciałem zapeszać. Będę się pakował jak wrócimy do hotelu" - zaznaczył.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.