Przyznawany jest osobom i instytucjom zasłużonym dla misji. Medal został wręczony dziś w Warszawie.
Rozwój placówki, który dokonał się dzięki pani Elżbiecie, dostrzegany jest w kilku wymiarach. Zadbała o jej rozbudowę; o stworzenie odpowiedniej kadry szpitalnej, co w przypadku położonego w lesie szpitala ma szczególne znaczenie; zatroszczyła się o nieodzowną formację tego personelu; o leki, które są sprowadzane z Europy. Ale z Europy, „sprowadzała” również personel, nieodzowny do utrzymania stosownego poziomu medycznego w pracy szpitala. Swoim sposobem bycia, nie rezygnując z wymagań, które stawiała pracownikom, wprowadziła atmosferę przyjaznych relacji z nimi.
Rozbudowa szpitala była ważnym przedsięwzięciem. Dzięki jej współpracy z dziełem kolędników misyjnych diecezji tarnowskiej, powstał oddział pediatrii, a także budynek, w którym została umieszczona apteka, gabinet dentystyczny, laboratorium czy nawet biuro samej pani dyrektor. Bardzo trudną rzeczą było zorganizowanie personelu szpitalnego bazując na miejscowej ludności. Dzięki pani Elżbiecie przybywały jednak lekarki z Polski, również pielęgniarki, położne, laborantki, które oprócz wynikających z ich zawodu posług, podejmowały również rolę formatorek, organizując kursy kończone odpowiednim egzaminem.
Szczególny czas, jaki pani Elżbieta poświęciła dla szpitala w Bagandou, to czas rebelii. Ta szczególność przekłada się nie tylko na pozostanie w tym afrykańskim kraju, kiedy inni biali go opuszczali, ale na pozostanie ciągle przy sterze łodzią, do której weszła całą swą osobą i na bycie gotową pomagać najbardziej pokrzywdzonym, a także narażać swoje zdrowie i życie. Przy tej okazji mogła się upewnić, że dzieło, które rozwinęła doprowadzając do niezwykłego, jak na warunki afrykańskie, poziomu, jest – na co zwracała uwagę przez cały czas – dziełem, przyjętym przez tamtejszych ludzi jako dar od Kościoła tarnowskiego. Jak opowiada, przejawem tego uznania przez nich, że szpital jest już ich własnością i muszą być zań odpowiedzialni, było to, że w trudnym czasie rebelii, 23 osoby, z ich własnej inicjatywy, podczas prawie czterech miesięcy bez przerwy czuwały i były gotowe bronić szpitala przed ewentualnym napadem i grabieżą, doświadczaną przez podobne centra zdrowia w kraju.
Taka postawa Afrykańczyków jest niecodzienna i możemy ją śmiało interpretować jako owoc pracy pani Elżbiety. Ten ważny z historii szpitala szczegół, jak i wiele innych owoców jej zaangażowania na rzecz naszych braci w Republice Środkowoafrykańskiej zauważył biskup tarnowski Andrzej Jeż, adresując do niej i do personelu szpitala specjalny list. Jego okazją była piąta rocznica ponownego otwarcia tej placówki zdrowotnej. Zaś w dniu 8 września 2015 roku podczas uroczystej sumy odpustowej w tarnowskiej katedrze biskup tarnowski Andrzej Jeż wręczył pani Elżbiecie Wryk złoty medal Dei Regno Servire (Służyć Królestwu Bożemu).
Pisaliśmy o tym tutaj:
By mieć wyobrażenie o rozmiarach czynionego przez szpital dobra trzeba wiedzieć, że rocznie z usług szpitala korzysta niemal 4700 pacjentów (w tym niemal 900 Pigmejów Aka), rocznie dokonuje się nawet 200 transfuzji krwi, a ponad 1000 pacjentów leczonych jest na malarię. Na przestrzeni siedmiu lat pracy pani Elżbiety liczby wyrażają jej zaangażowanie w pomoc tamtejszym ludziom. To około 30 tysięcy osób konsultowanych, wśród których było 7,5 tysiąca Pigmejów (z myślą o nich był ten szpital budowany), ponad 12,6 tysiąca osób hospitalizowanych, w tym 7 tysięcy dzieci, niemal przeprowadzonych 550 operacji. Na przestrzeni wszystkich lat funkcjonowania szpitala skonsultowano niemal 50 tys. pacjentów, w tym prawie 10 tys. Pigmejów. Do jesieni 2019 roku diecezja tarnowska przekazała z funduszu kolędniczego na cel tego dzieła ponad 3 mln 950 tys. zł.
Inne dziedziny zaangażowania
Nieocenione zaangażowanie pani Elżbiety w dzieło pomocy chorym w szpitalu w Bagandou nie wykluczyło dwóch innych dziedzin, dotyczących ciągle promocji człowieka. Próbowała, co jest ogromnie trudne, stworzyć sieć punktów zdrowia w wioskach, które należą do misji prowadzonej przez tarnowskich księży w Bagandou. Ale na tym jej troska o człowieka się nie kończyła. Wzięła również pieczę nad szkołami w tych wioskach, jak również nad formacją dorosłych kobiet, tworząc stowarzyszenie Wali kwe wali.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.