Uroczystościom pogrzebowym ks. Jacka Pietruszki, dyrektora Muzeum Dom Rodzinny Jana Pawła II w Wadowicach, które rozpoczęła Msza św. w bazylice św. Floriana, przewodniczył bp Jan Zając.
Koncelebrowali ją m.in. kard. Stanisław Dziwisz, bp Janusz Mastalski, bp Jan Szkodoń i ks. infułat Dariusz Raś.
W homilii bp Mastalski zauważył, że ks. Jacek Pietruszka wziął sobie do serca słowa Jezusa "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem" i w imię Miłości chciał iść drogą Jezusa: najpierw jako ministrant, potem lektor, oazowicz, a w końcu kapłan.
- A skoro idziemy drogą życia, zostawiamy po sobie ślady. Jakie zostawił ks. Jacek - zastanawiał się bp Mastalski. Jego zdaniem były to cztery najważniejsze ślady.
- Pierwszy to dobroć i uśmiech. Ks. Jacek był bowiem kapłanem uśmiechu, który wypływał z głębi serca i wynikał ze spokoju sumienia. Warto więc być dobrym, tak jak on, zapominać o sobie, być darem dla innych, a nie krzyżem i konsekwentnie iść ku Panu, walcząc z egoizmem - wskazywał bp Janusz.
Drugi ślad to synowska miłość. Ks. Jacek swoją mamę kochał bowiem nad życie - odczytywał jej potrzeby i pragnienia, troszcząc się aż do końca, nawet wtedy, gdy był już chory.
- Trzeci ślad to wrażliwość na drugiego człowieka. Nigdy nie przeszedł obojętnie obok kogoś, kto go prosił o pomoc i… nie prosił. Nie był specjalistą od plotek i pomówień, ponieważ umiał budować relacje, odpowiedzialnie podejmować decyzje i zawsze dostrzegał dobro. Ostatnim śladem jest pracowitość. Był sumienny, dokładny, systematyczny. To zaowocowało tym, że pozostawił po sobie wiele dzieł - zauważył bp Mastalski.
Podczas uroczystości ks. Jacka pożegnała też jego chrześnica. - Jacek żył tak, jak został wychowany: w miłości do Boga i szacunku do ludzi. Skromny i pomocy, silny i delikatny, empatyczny i życzliwy, dyplomatyczny i serdeczny, pogodny i uśmiechnięty - mówiła dodając, że przegrywając nierówną walkę z chorobą ks. Jacek razem z sobą zabrał cząstkę każdego z członków swojej rodziny, zostawiając wyrwę w ich sercach. - Możesz być pewny, że wypełnimy ją szacunkiem i miłością. Obiecujemy też, że zaopiekujemy się twoją mamą i pójdziemy twoim śladem, by świadectwo twojego życia nie poszło w zapomnienie. Chcę cię też pożegnać słowami, które słysząc od swojej mamy kierowałeś do mnie w trudnych chwilach: "Pamiętaj, że jesteś najlepszy" - dodała.
Ks. Filip Badurski, dla którego - podobnie jak i dla ks. Jacka - rodzinną parafią jest bazylika św. Floriana, wspominał z kolei rozmowy z dwiema osobami, jakie odbył już po śmierci ks. Jacka. Jedna z opiekujących się nim pielęgniarek zauważyła, że choć był już w stanie krytycznym, nie chciał nic poza kolejnością. Z kolei pewna kobieta, która przyszła do kościoła, gdy dowiedziała się, że zmarł ks. Pietruszka, powiedziała: "Odszedł ksiądz anioł".
Na pogrzebie był również obecny ks. Mirosław Król, kanclerz polonijnego ośrodka oraz zakładów naukowych w Orchard Lake w stanie Michigan w USA. - Nie tak się umawialiśmy. W ten weekend miałeś być u nas, w polskim seminarium w Orchard Lake. W niedzielę Miłosierdzia Bożego otwierałeś wystawę "Urodziłem się w Wadowicach" w archidiecezjalnym sanktuarium św. Jana Pawła II w Chicago, a teraz miałeś ją zamykać w centrum polonijnym w Orchand Lake. Nie mogło więc mnie tu nie być, jak również kapłanów z różnych stanów w USA - zaznaczył. Wspomniał również, że jest jednym z wielu świadków tego, w jaki sposób ks. Jacek pełnił misję, jaką mu powierzono: szerzył dziedzictwo Jana Pawła II Wielkiego z dumą i miłością mówiąc o tym, czego nas nauczał i do czego powinniśmy wracać.
Posłuchaj całej homilii bp. Janusza Mastalskiego:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.