Afgańscy talibowie powiedzieli w sobotę, że usunięcie z "czarnej listy" ONZ nazwisk pięciu ich eks-przywódców "nic nie zmieni" w ich stanowisku: jedynie wycofanie sił międzynarodowych może skłonić ich do porzucenia broni.
W wypowiedzi dla agencji AIP rzecznik rebeliantów, który przedstawił się jako Zabiula Mudżahid, oświadczył, że "powodem, który zmusił talibów i naród afgański do podjęcia walki jest cudzoziemska okupacja Afganistanu".
"Uważamy, że ten krok ONZ stanowi przywrócenie praw niewinnym ludziom" - dodał Mudżahid.
Rzecznik dodał, że dwaj spośród tych pięciu już nie żyją, a pozostali "od jakichś dziewięciu lat nie mają powiązań z talibami", lecz utrzymują stosunki z rządem w Kabulu.
"Nic innego nie zmusi talibów i narodu do złożenia broni, jak tylko wycofanie obcych sił" - zakończył Mudżahid.
Rada Bezpieczeństwa ONZ ogłosiła przed dwoma dniami odwołanie sankcji wobec pięciu byłych przywódców talibów, wśród nich byłego przedstawiciela w ONZ Abdula Hakima Mudżahida i b. ambasadora talibów w Pakistanie Abdula Saalama Zaefa. Ogłosił on niedawno swe pamiętniki.
Do wycofania wspomnianych pięciu nazwisk z "czarnej listy" ONZ i uwolnienia więźniów wezwała afgańska "dżirga", czyli zgromadzenie pokojowe starszyzny plemiennej, które obradowało w czerwcu w Kabulu. Jego uczestnicy naradzali się nad sposobami utorowania drogi do dialogu z ruchem talibów.
Do poparcia w różnym stopniu tej inicjatywy przez kraje NATO, których żołnierze walczą w Afganistanie, skłaniają je zdaniem ekspertów wojskowych m.in. rosnące straty ludzkie.
Od czasu upadku reżimu talibów w 2001 roku lipiec b.r. przyniósł największą liczbę zabitych żołnierzy amerykańskich: zginęło 66 żołnierzy. Czerwiec b.r. był najbardziej krwawy dla całości zaangażowanych w Afganistanie sił: zginęło 102 żołnierzy.
Od początku wojny straty sił sojuszniczych wyniosły 1 979 zbitych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.