Wejście Białorusi w skład Rosji popiera zaledwie 7,7 proc. badanych - poinformował w oświadczeniu Instytut Socjologii Narodowej Akademii Nauk Białorusi. Dezawuuje to rosyjskie sondaże, według których za taką integracją opowiada się niemal 90 proc. badanych.
"Nie mieli prawa przeprowadzać sondażu, a pytania były sformułowane nieprecyzyjnie" - tak białoruscy "państwowi" socjolodzy skomentowali badanie relacji białorusko-rosyjskich, przeprowadzone niedawno przez MGIMO - Instytut Stosunków Międzynarodowych (Uniwersytet) przy MSZ Rosji.
W opublikowanym na stronie internetowej Instytutu Socjologii Narodowej Akademii Nauk przedstawiono również jego własne statystyki, które znacznie odbiegają od danych zaprezentowanych przez Rosjan.
Według strony białoruskiej zaledwie 7,7 proc. badanych w 2019 roku opowiedziało się za wejściem Białorusi w skład Rosji. 49,9 proc. uważa, że Białoruś powinna być niezależnym państwem i budować swoje relacje z Rosją na podstawie umów międzynarodowych.
36,1 proc. ankietowanych jest zdania, że państwa powinny współpracować na zasadzie równoprawnego sojuszu (związku), w którym istnieją instytucje ponadnarodowe.
Instytut Socjologii zwraca uwagę na trendy: od 2003 roku odsetek obywateli, którzy popierają pełną niezależność kraju, wzrosła o 14,9 pkt procentowego, natomiast o 13,3 pkt procentowego zmniejszył się odsetek zwolenników równoprawnego sojuszu z Rosją.
Te dane w dość istotny sposób różnią się od statystyk zaprezentowanych niedawno przez MGIMO, a jeszcze bardziej od tego, jak zostały one zrelacjonowane w mediach.
Powołując się na badania MGIMO rosyjski dziennik "Kommiersant" podał pod koniec listopada, że 57,6 proc. Białorusinów chce sojuszu z Rosją, a 31,8 proc. - partnerstwa. 10,2 proc. popiera neutralny charakter stosunków, a 0,2 proc. - wrogi.
"90 proc. Białorusinów chce sojuszu lub partnerstwa z Rosją"- zatytułował swój materiał "Kommiersant", a na Białorusi zawrzało, ponieważ - zdaniem analityków - celem tej publikacji było stworzenie wrażenia, że większość ich rodaków popiera przyłączenie do Rosji.
Najwyraźniej, jak ocenili eksperci w Mińsku, oburzyli się również socjolodzy z państwowych struktur. Według ekspertów, reakcja w formie graniczącego z dementi oficjalnego oświadczenia nie miała dotąd miejsca w działalności Instytutu Socjologii NAN Białorusi.
"Pamiętacie, by kiedykolwiek białoruscy oficjalni socjolodzy dementowali dane rosyjskich kolegów i podkreślali, że Białorusini wcale tak bardzo nie chcą tego sojuszu, jak komuś tam się wydaje?" - skomentował publicysta Arciom Szrajbman.
Od grudnia 2018 roku Moskwa otwarcie naciska na "pogłębianie integracji" z Mińskiem i uzależnia dalsze gospodarcze wsparcie od realizacji zapisów umowy o powstaniu państwa związkowego z 1999 roku, które przewidują m.in. utworzenie wspólnych instytucji państwowych.
Premierzy obu krajów we wrześniu parafowali wstępny program działań w ramach integracji, który nie został dotąd upubliczniony. Ma on zostać uzupełniony o 31 map drogowych w różnych sektorach, a następnie cały pakiet dokumentów mają podpisać prezydenci Rosji i Białorusi. W piątek i sobotę mają się odbyć dwustronne rozmowy premierów i prezydentów na ten temat.
Plany integracyjne niepokoją wielu ekspertów oraz środowiska niezależne i opozycyjne na Białorusi.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.