To bardzo roztropna decyzja. Ustępujemy nie jako słabsi, ale jako mądrzejsi - tak decyzję o nieprzeniesieniu we wtorek krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny skomentowała przewodnicząca Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Halina Bortnowska.
O decyzji o nieprzeniesieniu krzyża poinformował szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski.
"To bardzo roztropna decyzja i jestem za nią bardzo wdzięczna. Chodzi o to, żeby uniknąć nieszczęścia, żeby ci ludzie w zamęcie kogoś nie przewrócili i nie zadeptali" - powiedziała PAP Bortnowska.
Jak podkreśliła, decyzję o nieprzeniesieniu krzyża nie należy interpretować, jako słabości tych, którzy ten krzyż chcieli przenieść. "To jest rozumne rozstrzygnięcie w interesie tych ludzi, którzy nie chcą przenieść krzyża. Żeby im nic złego się nie stało. To nie jest słabością i możemy sobie na to pozwolić, bo jesteśmy silni, a nie słabi" - uznała przewodnicząca Rady.
"Nie ustępujemy, jako słabi, ale ustępujemy, jako mądrzejsi" - podkreśliła Bortnowska.
Pytana o rozwiązanie sporu, przewodnicząca zaapelowała o lepszy kontakt duszpasterski z osobami, które nie dopuszczają do przeniesienia krzyża. "Trzeba z nimi rozmawiać i przekonywać. Nie mogą czuć się sami. Trzeba odebrać im też poczucie, że są obrońcami. To słowo +obrońca+ jest bardzo groźne. Nikt nie atakuje krzyża, więc nie ma potrzeby jego bronienia. Nie są obrońcami krzyża, są obrońcami własnej decyzji, gdzie ten krzyż ma stać, tylko własnej decyzji" - mówiła.
Dodała też, że z protestującymi należało rozmawiać wcześniej, gdy jeszcze istniały pełne racjonalne możliwości wpływania na przebieg sporu o krzyż.
"Apeluję do duszpasterzy, żeby tych ludzi nie opuszczali i mam poczucie, że gdyby coś się stało, gdyby ktoś zginął tam, nie daj Boże, to byłaby to odpowiedzialność tych, którzy pozwolili temu zjawisku narastać" - podkreśliła.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.