Indonezja po raz kolejny została dotknięta klęską powodzi. Według oficjalnych danych zginęły już 53 osoby, ponad 170 tys. musiało opuścić swe domy.
Ulewne deszcze i następujące po nich powodzie nie należą w Indonezji do rzadkości. Ich konsekwencje mogłyby być o wiele mniej dramatyczne, gdyby państwo zadbało o odpowiednie przygotowanie terytorium na tego rodzaju kataklizmy. Wskazuje na to pracujący w Dżakarcie włoski misjonarz ks. Fernando Abis.
„Wydaje mi się niestety, że coraz częściej odkłada się na później niezbędne zabezpieczenie terytorium przed skutkami powodzi. Są projekty, podejmuje się nad nimi prace, ale się ich nie kończy. Brakuje dbałości o całościowe rozwiązanie problemów danego terytorium – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Abis. – Na szczęście w Indonezji istnieje tradycja silnych relacji dobrosąsiedzkich. Ludzie spontanicznie udzielają sobie pomocy, każdy robi co może. Z drugiej strony powszechna jest też postawa rezygnacji, poddania się losowi. Skalę szkód trzeba jednak rozpatrywać w odniesieniu do wielkości tego kraju. 170 tys. osób wysiedlonych na 250 mln mieszkańców to w Indonezji problem lokalny. Kto jest na miejscu, jest zaangażowany, kto żyje gdzie indziej, już się tym nie przejmuje. Trzeba też powiedzieć, że instytucje kościelne jako pierwsze przystępują w takich sytuacjach do działania. Kościół uczestniczy we wszystkich akcjach ratunkowych, okazuje solidarność, dba o powrót powodzian do domu.“
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.
Raport objął przypadki 79 kobiet i dziewcząt, w tym w wieku zaledwie siedmiu lat.
Sejm przeciwko odrzuceniu projektu nowelizacji Kodeksu karnego, dotyczącego przestępstw z nienawiści
W 2024 r. funkcjonariusze dolnośląskiej KAS udaremnili nielegalny przywóz prawie 65 ton odpadów.