Francuzi ponownie wyszli wczoraj na ulice, aby zaprotestować przeciwko nowemu prawu ugrupowania prezydenta Macrona, które udostępni zapłodnienie in vitro parom lesbijskim i samotnym kobietom. Powszechnie jest ono nazywane prawem o likwidacji ojca.
Zdaniem policji manifestacja w centrum Paryża zgromadziła wczoraj 41 tys. osób. Według tygodnika Famille Chrétienne było ich około stu tysięcy. Spektrum manifestantów było bardzo szerokie. Rodziny, środowiska ekologiczne, ale też niektóre ruchy feministyczne. Byli również lekarze, którzy nie chcą uczestniczyć w in vitro bez ojca, a już teraz wiedzą, że przyznana im klauzula sumienia jest martwym prawem, bo ktokolwiek zechce z niej skorzystać zostanie uznany za homofoba.
Uczestnicy manifestacji zdają sobie sprawę, że losy nowego prawa są już przesądzone. Zostało już bowiem przegłosowane w niższej izbie parlamentu, jutro zajmie się nim senat. „Bez względu na to, co się stanie, musimy dać świadectwo i jasno wyłożyć nasze stanowisko” – powiedział dziennikowi La Croix Pascale Morinière, przewodniczący Katolickich Stowarzyszeń Rodzinnych. Natomiast lider zrzeszenia chrześcijańskich działaczy lewicowych Poissons Roses zauważa, że dzisiejsze spory rozstrzygną się w przyszłości. Przypomina on, że jeszcze przed 20 laty promowano we Francji Gabirela Matzneffa, pisarza pedofila, wyśmiewano się z ekologii, a wolny rynek triumfował. Dziś podejście to tych kwestii zmieniło się radyklanie. Za 20 lat nasze dzieci nas rozliczą, będą się nas pytać, jak mogliśmy się zgodzić na takie prawo – dodaje Patrice Obert.
Redaktor naczelny katolickiego tygodnika Famille Chrétienne przypomina natomiast, że wczorajsza demonstracja wpisuje się w kontekst gwałtownych zamieszek i strajków powszechnych. To sprawia, że spokojny marsz ulicami Paryża nie robi wielkiego wrażenia. Jak nie spalisz restauracji lub nie wybijesz witryn sklepowych, to nikt nie będzie cię słuchał – mówi Antoine-Marie Izoard.
Manifestacja w obronie praw ojca
"W demonstracji uczestniczyły przede wszystkim rodziny, zwłaszcza katolickie, ale nie tylko. Było też dużo rodzin wielodzietnych, nie tylko z Paryża, ale z całej francuskiej prowincji. Była to bardzo pogodna demonstracja. W obecnym okresie gwałtownych starać społecznych, bezwzględnych strajków, policjanci nie mieli tym razem nic do roboty. Uśmiechali się jedynie do mijających ich rodzin z dziećmi – powiedział Radiu Watykańskiemu Antoine-Marie Izoard. – Byli też biskupi, kapłani oraz zakonnicy. Arcybiskup Paryża nie uczestniczył w demonstracji, ale udzielił jej mocnego poparcia. Zwrócił uwagę, że chodzi tu o uszanowanie ojcostwa. Bo oczywiście zdarza się, że ktoś nie ma ojca. I zawsze jest to źródłem wielkiego cierpienia. Ale legalizacja stanu, w którym z góry pozbawia się dziecka ojca to całkiem inna sprawa".
Protesty w sprawie in vitro bez ojca będą kontynuowane. Najbliższa demonstracja w tej sprawie odbędzie się już jutro przed senatem.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.