80 tys. mieszkańców Hongkongu uczestniczyło w niedzielnym marszu w hołdzie ośmiu zakładnikom zabitym 23 sierpnia przez porywacza autokaru w Manili. Demonstranci krytykowali nieudolną akcję filipińskiej policji oraz żądali dokładnego śledztwa w tej sprawie.
23 sierpnia ośmiu turystów z Hongkongu zginęło, a siedmiu zostało rannych, gdy Roland Mendoza, który domagał się przywrócenia do służby w filipińskiej policji, porwał autobus w Manili. Dramat zakładników trwał ponad 10 godzin. Filipińska policja podczas nieudolnego szturmu zastrzeliła porywacza.
W niedzielę po krótkiej uroczystości w parku w centrum miasta i trzech minutach ciszy w hołdzie zmarłym, około 20 parlamentarzystów z największych i zazwyczaj skłóconych partii politycznych poprowadziło kilkudziesięciotysięczny tłum do dzielnicy finansowej Hongkongu. Niektórzy nieśli transparenty krytykujące filipiński rząd i policję. "Jesteśmy wściekli" czy "Rządzie Filipin i policjo - wstydźcie się!" - głosiły napisy.
Zdaniem organizatorów, w marszu wzięło udział ok. 80 tys. osób, ubranych na znak żałoby na czarno lub biało.
Jak podkreślił parlamentarzysta Cheung Man-kwong, "te 80 tys. osób (...) ukazuje złość i jedność obywateli Hongkongu".
"Wszyscy widzieli, jak rząd Filipin spartaczył sprawę i jaki chaos panuje w tym kraju. Żądam sprawiedliwości" - powiedział 48-letni uczestnik marszu Andy Wong.
Setki obywatelek Filipin, które w Hongkongu pracują jako pomoce domowe, zapaliły osiem symbolicznych świeczek, prosząc jednocześnie mieszkańców byłej brytyjskiej kolonii, by nie kierowali swej złości na mniejszość filipińską.
"Prosimy mieszkańców Hongkongu, by nie winili nas za to, co się stało. My także nie chciałyśmy, by doszło do takiej tragedii" - powiedziała jedna z filipińskich imigrantek Elma Oliva.
Rzecznik prezydenta Filipin, Herminio Coloma, powiedział w niedzielę, że jego kraj szanuje prawo mieszkańców Hongkongu do wyrażania swoich uczuć i obiecał ogłoszenie wyników "sprawiedliwego i dokładnego" śledztwa w ciągu trzech tygodni.
Jak poinformował rzecznik filipińskiej policji, Agrimero Cruz, od poniedziałku grupa śledczych z Hongkongu będzie badała autobus, w którym zginęli zakładnicy.
Ponadto w niedzielę filipińska policja ogłosiła, że zakładnicy zginęli z broni Mendozy, a nie, jak się wcześniej obawiano, z rąk policji.
W sobotę w Tanauan pod Manilą w pogrzebie 55-letniego Mendozy, byłego policjanta, który stracił pracę w 2009 roku w związku z oskarżeniami o wymuszenia, uczestniczyło około tysiąca osób.
Ministerstwo gospodarki zagroziło, że zamknie organizacje, które nie zastosują się do nakazu.
W trudnej sytuacji zwierzak może szukać u nas wsparcia - uważa behawiorystka, Sylwia Matulewska.
Carter był 39. prezydentem USA. Sprawował ten urząd w latach 1977-1981.
W Nowy Rok w Kościele katolickim obchodzona jest uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.