Wszystko na to wskazuje, że bezpośrednią przyczyną śmierci 27-latki z Łańcuta (woj. podkarpackie) była sepsa - poinformował w piątek rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
"Wszystko na to wskazuje, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie był koronawirus, ale sepsa" - powiedział na antenie TVP Info Andrusiewicz.
Rzecznik był pytany, czy kobieta powinna być traktowana jako szósta osoba, która zmarła z powodu koronawirusa. "Została włączona do tych sześciu osób, ponieważ była osobą zakażoną koronawirusem, ale jak poinformowali nas medycy ze szpitala w Łańcucie, bezpośrednią przyczyną śmierci nie był jednak COVID-19, ale sepsa" - odpowiedział.
"Stąd też tak naprawdę nie powinniśmy wliczać tej zmarłej kobiety do liczby osób, które poniosły śmierć z uwagi na fakt zarażenia koronawirusem" - podkreślił.
Tymczasem, jak można przeczytać w oświadczeniu szpitala, kobieta trafiła do Łańcuta z placówki w Nisku, gdzie urodziła dziecko poprzez cesarskie cięcie. Kiedy została przewieziona do Łańcuta, miała już koronawirusowe zapalenie płuc.
„Chora wymagała intubacji i leczenia oddechem zastępczym. W 13. dobie rozpoznano stan septyczny wymagający zabiegu operacyjnego usunięcia ogniska zakażenia. 12 godzin po zabiegu doszło do zatrzymania krążenia z powodu nieefektywnej resuscytacji krążeniowej, pacjentkę uznano za zmarłą” - napisała placówka.
Doktor Andrzej Cieśla, kierownik Oddziału Chorób Zakaźnych i Hepatologii łańcuckiego szpitala, dodał na briefingu przed placówką, że było to ciężkie zapalenie koronawirusowe.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.